Powstanie Warszawskie

Osobiste wspomnienia Kapitana "Hala"

(wg spisanych opisów walk o Wolę z roku 1947,oraz relacji nagranej w latach 1980/1981) 

Przed wybuchem powstania

1 sierpnia 1944 roku. Dzień okupacyjny. Byłby jeszcze jednym takim samym dniem, gdyby nie to, że około godziny siódmej rano otrzymałem
rozkaz dotyczący godziny „W” bezpośrednio z Komendy Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Dziś nie potrafię już odtworzyć uczucia, które wywołał we mnie nadeszły rozkaz i nawałnica myśli wywołana tym rozkazem. W każdym razie było to uczucie niepowtarzalne: mieszanina żołnierskiej dumy, a zarazem odpowiedzialności za losy tych, których poprowadzę do boju i którym przyjdzie się bronić przed wrogiem nie przebierającym w  środkach.

Pełniłem wówczas funkcję Kwatermistrza Okręgu Warszawskiego A.K.. Według wcześniejszych ustaleń z dowództwem w razie godziny "W" miałem wrócić na obejmowane wcześniej stanowisko dowódcy II Rejonu III Obwodu Wola. Jako dowódca II Rejonu, wydałem odpowiednie rozkazy mobilizacji zgrupowań i osiągnięcia gotowości bojowej na godzinę 17 przez wszystkie oddziały w wyznaczonych punktach i na podstawach stanów wyjściowych. Ustaliłem z moim zastępcą por „Witem” Stanisławem Lubańskim miejsce dowodzenia przy ulicy Świętego Stanisława w garbarni Ahrensa pomiędzy ulicą Obozową a Wawrzyszewską. Meldunki o przebiegu zbiórki miały zostać nadesłane do godziny 13.30. Następnie, zgodnie z otrzymanym rozkazem, udałem się na punkt kontaktowy Komendy Okręgu. Miejsce kontaktu znajdowało się przy ulic Siennej lub Śliskiej.

Punktualnie o godzinie 8 rano zostałem przyjęty przez płk. „Montera” Antoniego Chruściela komendanta Okręgu Warszawskiego AK. Złożyłem krótki meldunek o przebiegu odbioru broni z magazynów Okręgu przez poszczególne Obwody. Płk. „Monter” spytał mnie, jakie wrażenie w podległych mi oddziałach wywołał rozkaz przystąpienia do powstania o godzinie 17-tej i jaki wyrażam pogląd na tą sprawę. Pozwoliłem sobie zwrócić uwagę, że przeprowadzenie w tak krótkim czasie mobilizacji i dokonanie zbiórek żołnierzy na wyznaczonych punktach i podstawach wyjściowych, zaopatrzenie ich w broń - budzi we mnie obawę, iż spowoduje zauważalne wzmożenie ruchu ulicznego. Wydobywanie broni ze skrytek i magazynów, przewożenie jej pod osłoną uzbrojonych konwojentów - może spowodować starcia zbrojne z nieprzyjacielem, zaalarmować niemiecką policję i wojsko i w rezultacie zniweczyć moment zaskoczenia, na który przy tak słabym uzbrojeniu w dużym stopniu liczymy. Żołnierze, z którymi rozmawiałem, rozkaz wystąpienia przyjęli entuzjastycznie.


Zapytałem, czy mam być szczery w wypowiadaniu mojego poglądu na tą sprawę tak jak sobie życzy. Płk. „Monter” potwierdził. W związku z tym powiedziałem, że moment wybuchu powstania, moim osobistym zdaniem, nie jest szczęśliwy. Mnie, jako dowódcy rejonu wiadomo, że pomiędzy Dworcem Zachodnim, a Pruszkowem wyładowują się trzy pancerne dywizje niemieckie. Wobec tego siły Niemców przeważają pod względem uzbrojenia, siły ognia nad oddziałami mnie podlegającymi. Niemieckie jednostki pancerne udadzą się na wschód, a więc będą musiały przebić się przez zajętą powstaniem Warszawę. W tej sytuacji, moim zdaniem, nie uda się nam osiągnąć zamierzonego powodzenia. Chciałbym wierzyć, powiedziałem, że godzina Powstania zostanie jeszcze odwołana. Wierzę w to bowiem, że nie znajdzie się nikt, kto chciałby wziąć na siebie tak poważne zadania i tak wielką odpowiedzialność za śmierć, krew kobiet i dzieci. My żołnierze, swoje obowiązki na pewno wykonamy. Jestem przekonany, że Pan jak i Komenda Główna macie lepsze rozeznanie poprzez wywiad, niż ja jako dowódca Rejonu przylegającego do miejsca rozładowania dywizji niemieckich. Chcę wierzyć, że Powstanie zostanie odwołanie i śmierć i cierpienia nie będą miały miejsca. Wypowiedź moja zrobiła na dowódcy Okręgu bardzo duże wrażenie. W oczach pojawiły mu się łzy. Spostrzegłszy to, odmeldowałem się. Po pięciu minutach zostałem ponownie wezwany przez płk. „Montera” który stwierdził: „wracając do naszej rozmowy i ja jak Pan chciałbym wierzyć, że godzina „W” nie wybije. Miejmy nadzieję, że tak będzie.

Po powrocie do domu zastałem rozkaz dowódcy Obwodu III Wola mjr. „Waligóry” Jana Tarnawskiego wzywający mnie na odprawę o godzinie 14-tej w lokalu przy ulicy Działdowskiej 7. Punktualnie o godzinie 14-tej wszedłem na odprawę. Zwrócił moją uwagę ciężki nastrój zebrania. Mjr. „Waligóra” siedział pochylony przy stole, a obok niego por. „Wilnianin”, szef sztabu Obwodu oraz pozostali oficerowie sztabu. Usiadłem pomiędzy kpt. „Stefanem” - dowódcą Rejonu III, a por. „Balbo” - dowódcą Rejonu I. Rejon III obejmował południową część Obwodu Wola od ulicy Wolskiej do Dworca Zachodniego włącznie, a Rejon I obejmował Ulrychów, Górce i Boernerowo, z głównym zadaniem zdobycia szkolnego obiektu niemieckich lotników. Odprawę rozpoczął mjr. „Waligóra”. Przypomniał, że o godz. 17-tej rozpocznie się w Warszawie Powstanie zbrojne, do którego przygotowywaliśmy się już od dłuższego czasu. Mjr. „Waligóra” poprosił o przedłożenie raportu o przygotowaniach i przebiegu mobilizacji na podstawach wyjściowych w poszczególnych zgrupowaniach. Por. „Balbo” zameldował, że jego Rejon wystąpić nie będzie mógł, ponieważ zebranie się większości żołnierzy na podstawach wyjściowych jest niemożliwe, zajął je bowiem w dniu wczorajszym i dziś w nocy nieprzyjaciel. Co gorsza niemieckie jednostki pancerne wraz z czołgami rozlokowały się w obiektach na terenie Ulrychowa, w których znajduje się magazyn broni Rejonu (I). Zaistniała sytuacja uniemożliwia udział I Rejonu w walce zbrojnej. Następnie odezwał się kpt. „Stefan”. Stwierdził, że jeśli jego Rejon ma wystąpić w powstaniu, musi wcześniej otrzymać od dowództwa obiecaną wcześniej broń i amunicję. Do chwili obecnej broni nie otrzymał, a „gołymi rękami” nie można zdobywać umocnionych obiektów nieprzyjaciela. Na pytanie o broń, mjr. „Waligóra” cichym i załamanym głosem odpowiedział, że cały zapas broni, w tym ciężkie karabiny bojowe, znajdowały się w dyspozycji Rejonu I, który miał według dowództwa Obwodu najtrudniejsze zadanie. Po wykonaniu swojego zadania Rejon I miał dozbroić i udzielić pomocy Rejonowi III oraz Rejonowi II. Odpowiedź mjr. „Waligóry” wzburzyła kpt. „Stefana”. Zarzucił on dowództwu Obwodu uprzywilejowanie pewnych oddziałów, którym powierzono broń i tak cenną broń utraciły, kosztem innych oddziałów, które bez broni mają teraz zdobywać, zająć i utrzymać takie obiekty jak Dworzec Zachodni, Gazownię Warszawską, czy też "Naftusię", oraz wiele innych rozrzuconych na terenie Woli obiektów. Po chwili pojednawczo zabrał głos por. „Wilnianin”. Zwrócił on uwagę, że niespodziewany napływ jednostek niemieckich na teren działania por. „Balbo”, wytworzył trudną sytuację. Trzeba liczyć jedynie na to, co jest aktualnie w naszym posiadaniu. Nie wydaje się być na czasie rozstrzyganie stopnia winy tej czy innej osoby z dowództwa Obwodu. Nie można też żądać od kpt. „Stefana”, aby jego zgrupowanie wystąpiło zgodnie z założeniami taktycznymi. Należy zrobić to, co w tej sytuacji będzie możliwe. W dalszej kolejności mnie przypadł obowiązek złożenia meldunku. Poinformowałem dowództwo Obwodu, że akcja mobilizacyjna przebiega dostatecznie. Wg uzyskanych na godzinę 13.30 meldunków, na łączną liczbę 759 umieszczonych w wykazach powstańców, ok. 420 zebrało się w wyznaczonych miejscach zbiórki, na podstawach wyjściowych. Każde z czterech moich zgrupowań, ma aktualne rozeznanie sytuacji przeznaczonego do zdobycia obiektu. Według tego rozeznania, do szkoły przy ulicy Ks. Janusza, przybyła dodatkowa kompania żołnierzy. Wobec tego stan liczebny jednostek nieprzyjaciela zwiększył się w tym obiekcie do 350 dobrze uzbrojonych ludzi. W pozostałych obiektach, za wyjątkiem "Naftusi", nie nastąpiły zmiany. Na terenie "Naftusi" ok. godziny 13-tej zauważono minowanie terenu i wzmocnienie posterunków na wieżach strażniczych. Siły nieprzyjaciela czterech przeznaczonych do zdobycia obiektów, obliczamy na ponad 850-950 dobrze uzbrojonych niemieckich żołnierzy. W warunkach jakie zaistniały przez odstąpienie Rejonu I od rozpoczęcia walki o godzinie „W”, oraz praktycznie szczątkowe włączenie się do akcji Rejonu III oświadczyłem, że posiadając w porównaniu z nieprzyjacielem znikome środki walki i odsłonięte z obu stron skrzydła, nie widzę możliwości wystąpienia zbrojnego w powierzonym mi Rejonie (II). Dodałem także, że wg moich informacji, trzy nowo przybyłe dywizje niemieckie rozładowują się w rejonie pomiędzy Dworcem Zachodnim, a Pruszkowem. Dywizje te będą dążyły do przesunięcia się na wschodnią linię frontu. Muszą więc przejechać przez nas. Wobec tego nie czuję się na siłach podjąć tak wielkiej odpowiedzialności. Zapadła przygnębiająca cisza, którą po krótkiej chwili przerwał por. „Wilnianin”. Zwracając się bezpośrednio do mnie wprost zawołał: „Panie kapitanie Hal, na Panu spoczywa teraz honor Woli, nie może Pan tego zrobić!”. Ożywił się również na chwilę mjr. „Waligóra”, który podchwycił wypowiedź por. „Wilnianina”. „Honor Woli leży tylko w Pana rękach, nie możemy odsłonić drogi do Śródmieścia, liczą na nas, musi Pan rozpocząć działania”; usłyszałem od mjr. „Waligóry”.



Stan II  rejonu III Obwodu Wola przed Powstaniem Warszawskim


Obwód III-Wola dzielił się na trzy rejony, z których, ze względu na zadania, 2 posiadały charakter wewnętrzny (II i III) oraz 1 zewnętrzny (I). Kryptonimy przed walką rozpoczynały się od litery W (np Waligóra, Wilnianin, Wicher, Waga itp.) i związane były raczej z dowódcą a nie z samym rejonem czy też zgrupowaniem plutonów, które w dalszym ciągu zachowywały swoją kolejność. Zresztą za wyjątkiem ppłk. "Lelka" (Waligóra) w oddziałach nie przyjęły się, jeśli dany dowódca uprzednio już nie posiadał pseudonimu zaczynającego się od litery W. Miało to miejsce nie tylko na Woli, ale również na terenie innych Obwodów. Każdy z plutonów posiadał numer, wybity zresztą już uprzednio na opasce każdego żołnierza, złożonej u dowódcy plutonu lub jego zastępcy. Numeracja plutonów na Woli (Obwód III) rozpoczynała się od cyfry 3 (np. pluton 312). Ze względu na zadanie (obiekty do rozpracowania i zdobycia), plutony zgrupowano w tzw. zgrupowania plutonów (od 2 do 5 a nawet więcej), a to celem skomasowania dyspozycji rozkazodawczej w jednym ręku i tym samym przeciwdziałania ewentualnemu działaniu poszczególnego plutonu na własną rękę. Stąd później przyjęło się słowo zgrupowanie lub batalion.



Ulica Wolska w kierunku Towarowej, w tle wieża Kościoła św. Stanisława przy ul. Wolskiej 76. Rok 1939.

Jeśli chodzi o Rejon II, to obejmował on swoim działaniem obszar w granicach: parzysta strona ulicy Wolskiej od cmentarza katolickiego na Woli do ulicy Młynarskiej, obustronnie ulicą Młynarską do Ostroroga, ul. Ostroroga do przejazdu kolejowego na linii obwodowej, stamtąd w kierunku zachodnim (Boernerowo - obecnie Bemowo) i obejmując Koło ul. Księcia Janusza do pętli tramwajowej na Ulrychowie, a dalej w kierunku południowo-zachodnim do wschodniej strony cmentarza katolickiego i ul. Wolskiej.

Na pierwszym planie zabudowania przy Wolskiej 30 i ulica Wolska.
Na drugim planie od lewej: Młynarska 3 (róg Wolska 32), Młynarska 5 i Młynarska 7.
Przy tym skrzyżowaniu, w nocy z 1 na 2 sierpnia 1944 roku powstańcy zbudują barykadę z przewróconych wozów tramwajowych.



Wolska 37, Zajezdnia Tramwajowa, stąd powstańcy wyprowadzą wozy tramwajowe do budowy barykady


Zadaniem oddziałów II Rejonu było opanowanie lub zdobycie wszystkich obiektów wojskowych npla znajdujących się na obszarze rejonu, z wyłączeniem obiektów fabrycznych, które miały być opanowane przez oddziały KB.

Przebieg rejonów III Obwodu Wola

źródło: http://www.sppw1944.org/powstanie/wola_powstanie.html

Siłę  Rejonu stanowiło 11 plutonów - 65-68 ludzi, łącznie zatem 750 osób (bez "szarych szeregów"), połączonych w 4 zgrupowaniach z zadaniami:

  • Zgrupowanie 1 - opanować lub zdobyć składnicę materiałów pędnych, położoną między ulicą Ostroroga, Wawrzyszewską i torami linii obwodowej. Siła npla około 160 ludzi dobrze uzbrojonych, mających ponadto 5 ckm na wieżyczkach bądź w bunkrach betonowych, zasieki z drutu kolczastego, rowy strzeleckie i bunkry obronne, a nawet pola minowe od strony ulicy Wawrzyszewskiej. Uzbrojenie zgrupowania składało się z 2 rkm, około 15 kb, 2 pm, około 120 granatów "filipinek", około 40 rewolwerów różnego typu i kalibru, 12 świec dymnych i 15 polskich granatów obronnych. Na dodatek zaś posiadało pewną ilość butelek z benzyną. Ilość amunicji względnie dostateczna.

  • Zgrupowanie 2 - zdobyć szkołę przy ulicy Ożarowskiej róg Deotymy, siła npla około 200 ludzi z wojsk łączności, oraz zdobyć szkołę przy ulicy Deotymy i Zawiszy, w której znajdowało się 30 Niemców tej samej jednostki. Na uzbrojenie zgrupowania składały się: 1 rkm, 2 pm, 100 "filipinek", 9 kb, trochę rewolwerów, około 12 polskich granatów obronnych, 1 polski karabin przeciwpancerny, butelki z benzyną.


  • Zgrupowanie 3 - utworzyć linię obronną na pętli tramwajowej i wzdłuż ulicy Ks. Janusza z kierunkiem na Ulrychów-Jelonki, oraz z poświęceniem bacznej uwagi w kierunku Boernerowa. Ścisła łączność ze zgrupowaniem II. W razie naporu npla i niemożności utrzymania się na zajętych pozycjach - droga wycofania się po osi Górczewska, na wysokości nasypu kolejowego w rejon działania zgrupowania czwartego. Uzbrojenie 2 rkm, 16 kbk, 1 pm, 100 "filipinek", 20 polskich granatów obronnych, około 50 pistoletów i butelki z benzyną. 


  • Zgrupowanie 4 - opanowanie, bądź zdobycie szkoły przy ul. Gostyńskiej, oraz warsztatów i koszar niemieckich kolejarzy przy ulicy Sokołowskiej. Siła npla w szkole około 60 żołnierzy Wehrmachtu, w warsztatach i koszarach około 150 niemieckich kolejarzy i tzw "Banszuców", nie licząc pancernej obsługi warsztatowej. Uzbrojenie: 2pm, około 12kb, 120 "filipinek", około 60 pistoletów plus butelki z benzyną.

Granat "Filipinka"
źródło: www.muzeumwp.pl

Dodatkowe wiadomości o siłach wojsk niemieckich. W przeddzień wybuchu powstania awizowano przybycie 5 dywizji SS w okolice Warszawy. Między nimi miały się znajdować pancerne dywizje SS Goering, SS Wiking i SS Grossedeutschland oraz piechoty SS Galicien. Wspomniane dywizje miały być częściowo rozbite, ponieważ wracały z boju. Jednocześnie awizowano zbliżanie się wojsk radzieckich w okolice Otwocka. Powyższe dane zakomunikowane zostały dowódcom Rejonów na odprawie u Komendanta Obwodu wieczorem w przeddzień wystąpienia.




Struktura, zadania i wyposażenie
II  rejonu III Obwodu Wola na godzinę "W"

Rejon 2 Koło "XXIII-32 (bat. im.gen. Sowińskiego)


  • Komendant II Rejonu III Obwodu Wola "Wicher"; - kpt "Hal" Wacław Stykowski  
  • Z-ca Komendanta II Rejonu III Obwodu Wola; - por. "Wit" Stanisław Lubański

Dowództwu rejonu były bezpośrednio podporządkowane:

  • służba duszpasterska - kapelan "Struś" Władysław Zbłowski 
  • służba łączności - dowódca plut. "Chmurka" Halina Zielińska-Stykowska 
  • sześciu łączników ("Zając" Józef Gajos, reszta NN) 
  • służba kwatermistrzowska - kwatermistrz st. sierż. "Groźny" Stanisław Zieliński  (od 2 VIII 44 r.)
  • oficer żywnościowy plut. Wacław Grabarczyk "Graba"
  • służba transportu plut. "Powolny" Lucjan Drygiel, kierowca "Hrabia Oleś" Pilak
  • oficer. organiz. sierż. pchor. Stanisław Frej-Kułakowski "Harry" 
  • adiutant Kom. Rej. plut. pchor./ ppor "Jarzębina" Paweł Wiśniewski 
  • zwiad st.sierż. "Nowina" Czesław Kołtun 
  • oficer broni st. sierż."Mały" Włodzimierz Kurowski


W rejonie II zorganizowano 4 zgrupowania plutonów:
  • zgrupowanie I por. "Wit" Stanisław Lubański (zadanie: Zdobycie Naftusi) 
    • pluton - ppor. "Jaśmin" Władysław Kulasek 
    • pluton - ppor. "Jaśmin" Władysław Kulasek  
    • pluton - ppor. "Orzech" Eugeniusz Oleszkiewicz
  • zgrupowanie II mające ppor. "Gromada" Aleksander Połoński (zadanie: przejęcie szkoły przy ulicy Ożarowskiej) 
    • pluton - ppor. "Numa" Roman Wojciechowski 
    • pluton - plut. "Doliwa" Michał Fejdak 
    • pluton - pchor. "Ryś I" 
    • pluton - ppor. "Oksa"
  • zgrupowanie III - por. "Ostoja" Romuald Podwysocki (zadanie: zabezpieczenie operacji przeprowadzanej przez zgrupowanie II na pętli tramwajowej linii 9 od strony Ulrychowa oraz wzdłuż ulicy Ks. Janusza w kierunku szkoły na Ożarowskiej) 
    • pluton - ppor. "Laos" Franciszek Leon Potocki 
    • pluton - ppor. "Błysk" Stanisław Biernaciak
  • zgrupowanie IV - ppor. "Prus" Herman Głowacki (nie stawił się w godzinie "W") 
     Zadanie: opanowanie koszarów Werkschutz przy ulicy Sokołowskiej
    • pluton - chor. "Zbroja" (przystąpił do walk z opóźnieniem) 
    • pluton - pchor. "Mika" Mikołajczyk (przystąpił do walk z opóźnieniem)
     
     Zadanie:opanowanie szkoły przy ulicy Gostyńskiej
    • pluton - ppor. "Żar" Czesław Więcko 
    • pluton - pchor. "Ryś II" Marian Lewandowski
     



Sztandar III Obwodu Wola Armii Krajowej Okręgu Warszawskiego



Wg otrzymanych od dowódców zgrupowań meldunków, o godz. 16.30 (w II Rejonie III Obwodu Wola) stawiło się ok. 80% stanów t.j. około 600 powstańców.


Stan uzbrojenia w Rejonie II był wysoce niewystarczający. Wynosił on:

- 3 rkm
- 47 karabinów piechoty
- 9 pistoletów maszynowych
- 96 pistoletów różnego kalibru
- 37 granatów obronnych
- 200 granatów produkcji konspiracyjnej
- 3800 sztuk amunicji do kb
- 1200 sztuk amunicji do pistoletów maszynowych
- 100 butelek zapalających
- kilkadziesiąt świec dymnych


Wybuch Powstania Warszawskiego. Godzina „W” - wspomnienia Kapitana "Hala", Wacława Stykowskiego 


Dnia 1 sierpnia 1944 roku o godzinie "W" 11 z 13 plutonów powierzonego mi Rejonu II  III Obwodu Wola podjęło powstańczą walkę w czterech zgrupowaniach z silnie umocnionym i dobrze uzbrojonym przeciwnikiem. 2 plutony w wyniku nie stawienia się dowódcy zgrupowania, przystąpiły do walki z opóźnieniem.

Walka rozpoczęła o godzinie 16.45 na terenie działania zgrupowania III dowodzonego przez ppor. „Ostoję” Romualda Podwysockiego. Podczas zajmowania stanowisk bojowych na ulicy Górczewskiej u wylotu ulicy Ks. Janusza, oddziały ppor. „Ostoi” zostały zaatakowane przez pododdział pancernej jednostki niemieckiej. Powstańcy starli się z niemieckimi jednostkami nacierającymi od strony Urlychowa. Walka została rozstrzygnięta po godzinnej wymianie ognia. Z pomocą czołgów oddziały zgrupowania III zostały rozproszone ponosząc duże straty. Zdziesiątkowany pluton atakujący pod dowództwem ppor. "Numy" Stanisława Wojciechowskiego, od strony ulicy Zagłoby wycofał się i dołączył do zgrupowania I por. „Wita” Stanisława Lubańskiego. Meldunek złożył mi osobiście ppor. „Ostoja” ok. godziny 17.30 dnia 2 sierpnia. Tego dnia ppor. ”Ostoja”, wraz z dwoma żołnierzami (jeden z nich o pseud. „Złodziej” przyniósł rkm), przedostał się z barykady zbudowanej w międzyczasie na ulicy Górczewskiej na skrzyżowaniu z ul. Płocką. Na zarzut z mojej strony, dlaczego nie nadesłał meldunku o sytuacji w czasie trwania zdarzeń lub zaraz po ich zaistnieniu, oświadczył że nie był w stanie tego zrobić z uwagi na hitlerowców penetrujących cały teren w poszukiwaniu powstańców. Niemcy urządzili na nich obławę mordując schwytanych i dobijając rannych.


Schemat działań II Rejonu III Obwodu Wola,
rysunek sporządzony przez Kpt Hala podczas pobytu w obozie w Murnau

Zgrupowanie II ppor. „Gromady” Aleksander Połoński miało zdobyć szkołę przy ulicy Ożarowskiej u zbiegu z Deotymy. Ppor. „Gromada” dysponował czterema plutonami, część oddziałów Rejonu I por. "Balbo" przyłączyła się do zgrupowania II (z II Rejonu). Na kilka godzin przed wystąpieniem stan załogi tej szkoły powiększył się do 350 żołnierzy. Dwa plutony miały zaatakować szkołę od strony bloków mieszkalnych osiedla Koło, jeden od strony ulicy Zagłoby (ul. Zagłoby obecnie nie istnieje, znajdowała się pomiędzy ulicami: Górczewską i Deotymy na terenie parku Moczydło). Ponadto, dwie drużyny miały zaatakować wejście do szkoły od strony plebanii znajdującej się naprzeciw głównego wejścia po ostrzelaniu i obrzuceniu granatami bunkra znajdującego się przy tym wejściu. Powodzenie akcji zależało od zaskoczenia i sprawnego wykonania uderzenia na bunkier, oraz opanowania głównego wejścia do szkoły. Nieprzyjaciela nie udało się zaskoczyć. Z chwilą pojawienia się powstańców od strony linii kolei obwodowej, zasypał ich gęstym i celnym ogniem. Niemcy strzelali nie tylko od strony szkoły (od frontu), ale także od strony "Naftusi" (od tyłu). Dodatkowy ostrzał nieprzyjaciel prowadził z wiaduktu kolejowego przy skrzyżowaniu ul. Obozowej z ul. Wawrzyszewską, na który o godzinie 16.45 popełzło kilka czołgów niemieckich. Wiadukt ten miał być o godzinie 17-tej wysadzony przez saperów Okręgu, lecz nie zostało to wykonane. Z dużymi stratami plutony wycofały się na podstawy wyjściowe, a nieprzyjaciel przystąpił do przeciwnatarcia. Szybko złamał opór słabo uzbrojonych powstańców (jak wspominał ppor. "Gromada" mieli na wyposażeniu jedynie 8 karabinów) i doprowadził do ich rozproszenia. Wymiana ognia trwała do godziny 18-tej. Z dużymi i krwawymi stratami oddziały wycofały się na podstawy wyjściowe. Następnie Niemcy rozpoczęli wyłapywanie ukrytych w blokach osiedla powstańców. Jedną z grup schwytanych przez Niemców odbił ppor. "Stach" Stanisław Paszkowski z Armii Ludowej przy  ul.Obozowej 76, zgromadziwszy na odgłos walki 16 żołnierzy z 3 pm. Ze zgrupowania II do mojego miejsca dowodzenia przedostało się dnia 1 sierpnia około godziny 21.30 13-tu żołnierzy, którym na tym terenie w roli przewodników służyli trzej żołnierze Armii Ludowej. Po zrelacjonowaniu wydarzeń na Kole, przez żołnierzy AL, udali się oni w kierunku ulicy Młynarskiej. Zostali poinformowani, że aż do ulicy Wolskiej nie natkną się na nieprzyjaciela.

W trudnej sytuacji znaleźli się żołnierze zgrupowania IV. Przyczyną tego, było nie stawienie się ich dowódcy, ppor. „Prusa” o godzinie "W" na wyznaczonym miejscu zbiórki. Dwa plutony tego zgrupowania miały za zadanie zaatakować od ulicy Sokołowskiej koszary "Werkschutzu" i służby ochrony kolei "Bahnschutzu", w których znajdowało się 300 uzbrojonych niemieckich wartowników. Pozostałe dwa plutony miały zadanie zaatakować i przejąć szkołę przy ulicy Gostyńskiej. W efekcie braku dowódcy, plutony odpowiedzialne za atak na koszary "Werkschutzu" i służby ochrony kolei "Bahnschutzu" nie przystąpiły do działania. Brak dowódcy zdezorganizował działania tych plutonów. Po wykonaniu zadania miały być wyznaczone przez dowódcę zgrupowania placówki na skrzyżowaniu z ulicą Wolską. W placówkach poszczególne drużyny miały objąć aktywną obronę ulicy Wolskiej. Pozostałe dwa plutony przystąpiły do wykonania zadania i z sukcesem zdobyły szkołę przy ulicy Gostyńskiej.

Najstarsze stażem okupacyjnym i złożone w dużej mierze z żołnierzy września zgrupowanie I pod dowództwem por. „Wita” Włodzimierza Lubańskiego, (z-cy dow. II Rejonu), miało uderzyć na załogę składnicy materiałów pędnych potocznie zwaną "Naftusią". Dwa plutony st. sierż. „Jaśmina” (później ppor.) Władysława Kulaska, miały zaatakować z prawej flanki wzdłuż ulicy Tatarskiej, a jeden pluton pod dowództwem st. sierż. „Orzecha” (później ppor.) Eugeniusza Oleśkiewicza miały zaatakować od strony lasku na Kole poprzez linię kolei obwodowej. Podstawą wyjściową zgrupowania były domy przy ulicy Wawrzyszewskiej z obu stron ulicy Św. Stanisława. Uderzenie miało w pierwszym etapie zlikwidować wieże strażnicze, a następnie sforsować ogrodzenie od strony ulicy Wawrzyszewskiej. Odpowiedni sprzęt został przygotowany.

Razem z por. „Witem”, dowódcą zgrupowania I, byliśmy zaniepokojeni. Dochodziła godzina „W”. Słychać już było strzelaninę z okolic cmentarza, a do zgrupowania nie dotarła jeszcze broń z magazynu rejonu. Wyszedłem na ulicę Św. Stanisława w momencie, w którym nadjeżdżał wóz konny eskortowany przez pełniącego obowiązki oficera broni st. sierż. „Nowinę” Czesława Kołtuna oraz jego zastępcę sierż. „Małego” Włodzimierza Kurowskiego, wraz z kilkoma powstańcami. Chwilę wcześniej wyminął ich samochód żandarmerii nie wszczynając walki. W chwili, kiedy wóz konny wjeżdżał na teren garbarni Arensa, gdzie znajdowała się również moja kwatera, rozpoczęła się gęsta strzelanina na osiedlu Koło. To zgrupowanie III ppor. „Gromady” rozpoczęło natarcie. Ok. godziny 18-tej usłyszałem od strony ulicy Sokołowskiej i Górczewskiej odgłosy strzelaniny. Okazało się później, że dwa plutony zgrupowania IV pod dowództwem por. „Żara” i st. sierż. „Jarskiego” rozpoczęły zakończony powodzeniem atak na szkołę przy ulicy Gostyńskiej. Odezwał się także niemiecki karabin maszynowy z wieży strażniczej przy torach kolejowych z lewego skrzydła zgrupowania por. „Wita”. Kierował on jednak ogień ponad nasypem kolejowym, prawdopodobnie na pluton idący do ataku od strony ulicy Zagłoby, na szkołę przy ulicy Ks. Janusza. Od czasu do czasu ostrzeliwał front domów przy ulicy Wawrzyszewskiej.

Rozpoczął się rozdział przywiezionej broni pomiędzy plutony zgrupowania I. W tej sytuacji nie zaistniała możność uderzenia punktualnie o godzinie 17-tej. Po zapoznaniu się z sytuacją: (wiadukt nad skrzyżowaniem Obozowa/Wawrzyszewska zajęty przez nieprzyjaciela prowadzącego silny ostrzał od strony "Naftusi") i meldunkami otrzymanymi z innych zgrupowań, nie istniała moim zdaniem, jak również zdaniem por. „Wita”, dowódcy zgrupowania I, możliwość i szansa zaatakowania z powodzeniem obiektu „Naftusi”. Poleciłem wstrzymać działanie na tym kierunku. 


Około godziny 18.30 dobiegły echa krótkiej walki na ulicy Gostyńskiej. Po wygaśnięciu ognisk walk na Kole oraz na ulicy Gostyńskiej i otrzymaniu meldunku o zajęciu szkoły, udałem się do plutonów ppor. „Żara” i st. sierż. „Jarskiego” w celu stwierdzenia efektów ataku na szkołę przy ulicy Gostyńskiej. Zgrupowanie IV pod dowództwem ppor. "Żara" i sierż. "Wilka" zdobyło szkołę na ulicy Gostyńskiej (przy Górczewskiej). Zdobycie szkoły nie pociągnęło większych strat (1 zabity, 2 rannych). Jedna z drużyn dostała się bowiem niepostrzeżenie od strony zamieszkałej przez woźnego i przy jego pomocy wdarła się do wnętrza placówki. Pozostałych około 10 żołnierzy niemieckich (przypuszczalnie pozostawiona placówka) starało się wycofać przez tory do pobliskiej chłodni (składnicy jaj i drobiu). Czterech z nich zostało zabitych. Obsada szkoły natomiast, już po pierwszej strzelaninie, w liczbie około 50 żołnierzy wycofała się w gotowości bojowej w kierunku Koła. Świadczyłoby to, że Niemcy posiadali ścisłe instrukcje na wypadek Powstania. W efekcie ataku wzięto do niewoli kilkunastu jeńców i zdobyto łącznie: 12 kb, 2 pm, kilkanaście niemieckich granatów obronnych, 4 skrzynki amunicji kb, pół skrzynki amunicji pm, środki opatrunkowe, lekarstwa, kilkanaście płaszczy nieprzemakalnych, trochę mundurów i gotującą się kolację w kotle, mogącą wystarczyć przy racjonalnym podziale na około 100 ludzi. Ulicy Sokołowskiej (koszar kolejarzy i warsztatów samochodowych) nie udało się opanować. Wobec tego jeden z plutonów zgrupowania IV-tego zajął pozycje obronne w kompleksie budynków przy ul. Sokołowskiej, z kierunkiem ognia na ul. Sokołowską i Syreny oraz tunel kolejowy przy Górczewskiej.

Na krótko przed 19-tą zameldował się por. Numa (Romuald Wojciechowski) z trzynastoma żołnierzami raportując, że w momencie rozpoczęcia akcji na Kole przez zgrupowanie II, czołgi niemieckie wjechały w ulice Koła a nawet na place między blokami, wobec czego akcja zgrupowania została sparaliżowana. Szkoła na Sokołowskiej nie była zaskoczona, a atakująca drużyna czołowa dostała się z miejsca pod ogień karabinów maszynowych. Zgrupowanie II musiało przerwać walkę. Wspierający je pluton Rejonu I pod dowództwem por. Balbo również się rozproszył, kryjąc się w domach i blokach Koła. Por. Numa stwierdził dalej, że godzinna walka na kole kosztowała zgrupowanie około 50% zabitych. Ci, co nie polegli, dostali się w ręce wroga, bądź kryją się w wertepach i piwnicach Koła. Zgrupowanie faktycznie przestało istnieć. Nocą dołączyło jeszcze trzech czy czterech ludzi potwierdzając dane "Numy" i meldując dodatkowo, że nieprzyjaciel czołgami obstawił Koło szykując się przy pomocy SS do przeprowadzenia rewizji i tak zwanej czystki na Kole. 

Patrol wysłany na Ulrychów pod komendą sierż. Głaza przyniósł również Hiobowe wieści. Dowódcy III zgrupowania por. Ostoi nie odnalazł. Miejscowa ludność radziła wycofać się jak najśpieszniej, aby nie spotkało ich to, co spotkało tych nieszczęśników, którzy o godzinie 17-tej zostali przez Niemców zaatakowani i z przodu przez leżących w kartoflach, jak i z tyłu przez samochody pancerne. Podobno dużo zginęło, część zaś poukrywała się w okolicznych ogrodach i zabudowaniach, na których ss-mani aż do zmroku urządzali polowania. Z żołnierzy na nikogo nie trafiono. Na podstawie tych wiadomości należało przypuszczać, że również zgrupowanie III przestało istnieć. Miało to zostać potwierdzone przez samego Ostoję, który następnego dnia o świcie dołączył, przedzierając się, a właściwie przekradając przez gęste patrole niemieckie z sierż. Marynim i jeszcze jednym strzelcem z rkm-em do zgrupowania IV-tego.

Po powrocie na kwaterę przy ulicy Św. Stanisława, rozważyłem naszą obecną sytuację. Dochodziła godzina 21. Wystąpienie zgrupowań rejonów nie osiągnęło zamierzonego powodzenia. Zgrupowanie II ppor. „Gromady” przestało istnieć. Meldunku z rejonu działania zgrupowania III ppor. „Ostoja” na tamtą chwilę nie otrzymałem. Stan Rejonu został także pomniejszony rozproszeniem zgrupowania III, oraz jego stratami w zabitych i rannych. W ocenie bojowej nie dostrzegałem szans zdobycia obiektów, których nie udało się zająć w godzinach „Wystąpienia”. Zagrożony od zachodu wzdłuż ulicy Obozowej, Górczewskiej i Wolskiej, odsłonięty, a więc również zagrożony od południa, z niewiadomą w kierunku północy (dopiero po południu w dniu 2 sierpnia dowiedziałem się o zgrupowaniu „Kedyw” płk. „Radosława”, wcześniej przez "Waligórę" o tym fakcie informowany nie byłem). 


W tych warunkach zdając sobie w pełni sprawę z odpowiedzialności jaka na dowódcy II rejonu (czyli na mnie) ciążyła (za wszelką cenę utrzymanie Woli - Wolskiej, Górczewskiej, i Obozowej), a więc powstrzymanie npla na ulicach wylotowych, od tego bowiem zależały dalsze losy ognisk walki najbliżej położonych od Woli, a może, nawet losy powstania, zdecydowałem się natychmiast przejść do obrony. Około godziny 23.30 wydałem rozkazy:
  • Por. „Wit”, zgrupowanie I - pobuduje barykady i rowy przeciwczołgowe o szerokości możliwie 4 metrów i głębokości do 3 metrów  na skrzyżowaniach ul. Obozowej z Sołtyka i Gostyńską, przy zbiegu ul. Obozowej, Ostroroga i Młynarskiej w poprzek ul. Młynarskiej, oraz przy ul. Młynarskiej i Żytniej. M.p. dowódca rejonu przenosi na Pl. Opolski. Utrzymać za wszelką cenę barykadę przy ul. Młynarskiej, Ostroroga-Obozowej.
  • Por. "Żar", zgrupowanie IV - do którego dowódca rejonu się udaje,  zbudować barykady na przecięciu ul. Gostyńskiej i Płockiej, Górczewskiej i Płockiej oraz Działdowskiej i Górczewskiej, zamknąć przynajmniej jedną drużyną ul. Działdowską od Wolskiej.
Barykady, jak również rowy strzeleckie muszą być gotowe o świcie. Użyć sprzęt ludności cywilnej, a jeśli zajdzie potrzeba, użyć do pracy ludność cywilną.

Oddziały nawiążą współdziałanie z sąsiadami. Wykonanie meldować na Plac Opolski 4 dowódcy Rejonu.


Wolskie barykady
Barykada na skrzyżowaniu Młynarskiej z Żytnią, Zgrupowanie I por. "Wit", II Rejon, III Obwód Wola

Źródło: http://www.sppw1944.org/powstanie/wola_powstanie.html


Po wydaniu rozkazów udałem się na ulicę Górczewską 4 do kwatery mjr. "Waligóry". W obecności por. "Wilnianina" złożyłem meldunek o sytuacji i wynikach 7-mio godzinnego boju, w rezultacie czego zmuszony byłem wydać rozkaz przejścia do obrony i budowy barykad. Barykady były konieczne do obrony przed czołgami, spodziewanym natarciem npla, już z rozpoczęciem dnia i przy pomocy czołgów. Dowódca Obwodu decyzję przeze mnie podjętą zatwierdził. Prosiłem o zamknięcie, będącymi w dyspozycji dowódcy III obwodu siłami, wylotu ul. Staszica i Wolskiej, oraz zamknięcia ul. Wolskiej przy Młynarskiej, na której najlepiej byłoby, ze względu na betonowe podłoże ul. Wolskiej, zbudować barykadę z tramwajów.

Barykada powstańcza 02.08.1944 roku, na ulicy Młynarskiej róg Wolskiej. Wagony wytoczono z zajezdni i przewrócono w większości na burtę. Barykadę stanowiło ponad trzynaście wagonów. W trakcie generalnego szturmu jednostek niemieckich wagony w większości spłonęły.

Dowódca III obwodu przyrze mi wykonanie powyższej prośby. Oświadczył, że ul. Młynarską przy Wolskiej zamkną oddziały kpt. Wagi znajdujące się w rejonie remizy tramwajowej.
 

Przystąpiłem do zorganizowania m. p. na Placu Opolskim 4. Na kwatermistrza wyznaczyłem st.sierż. "Groźnego" Stanisława Zielińskiego, na zastępcę plut. "Grabę" Wacława Grabarczyka.

Tak wygdał przebieg akcji pierwszego sierpnia. W rejonie remizy tramwajowej cały czas panowała cisza. Nieprzyjaciel w stosunku do ludności cywilnej nie zastosował w tym dniu środków represyjnych. Szpital Wolski, jak z powyższego wynika, nie mógł już w pierwszym dniu być utracony, jak zresztą nie był utracony do piątego dnia walki (do czasu utracenia barykady na ulicy Działdowskiej).


Drugi dzień powstania
- wspomnienia Kapitana "Hala", Wacława Stykowskiego
Inspekcję, organizujących obronę plutonów, przeprowadziłem tuż przed świtem. Padał deszcz. Ołowiane niebo wisiało prawie nad głowami. 

Żołnierze nie zmrużyli oka. Twarze skupione, ale pogodne, zachłysnęli się już paroma godzinami wolności na skrawku wyzwolonej przez siebie ziemi i gotowi byli teraz umrzeć, byle nie wracać do niewolniczego stanu z dnia przedwczorajszego.  

Wspaniali ludzie, wspaniali żołnierze, chciałem być z nimi i pozostałem do końca.

Drugiego dnia na godzinę 7-mą rano barykady były gotowe. Linię obronną rejonu od południa (natarcie czołgów) stanowiła ulica Płocka.

Około godziny 7.30 rano nieprzyjaciel rozpoczął atak tyralierą piechoty posuwającej się ogrodami na przestrzeni od ul. Wolskiej do Górczewskiej oraz wzdłuż Górczewskiej pod osłoną samochodów pancernych. Atak został odparty przez odpierających z ukrycia żołnierzy zgrupowania IV pod moją osobistą komendą. Jednocześnie poleciłem zbudować pomocniczą barykadę na ul. Górczewskiej przy Tyszkiewicza, a to z uwagi na ewentualność utraty barykady przy ul. Płockiej i dotarcia n-pla do ul. Działdowskiej. 

Na krótko po godzinie 12-tej rozpoczął się atak znacznych ilości piechoty nieprzyjacielskiej pod osłoną czołgów wzdłuż ul. Górczewskiej i Wolskiej. Nieprzyjaciel sforsował barykadę na ul. Płockiej i dotarł do ul. Działdowskiej wspierając swoją akcję granatnikami. Obrońcy barykady na Działdowskiej wycofali się na niedokończoną jeszcze barykadę na ul. Tyszkiewicza. Czołgi nieprzyjacielskie barykady na ul. Działdowskiej sforsować nie mogły. Po przeszło trzygodzinnej walce nieprzyjaciel, podpalając drewniane zabudowania przy ul. Górczewskiej i Płockiej, wycofał się atakowany poważniejszymi patrolami bojowymi z prawej flanki od placu Opolskiego - Tyszkiewicza (przez zabudowania).

Na ul. Wolskiej czołgi dotarły aż pod samą barykadę na ul. Młynarskiej, piechota idąca za czołgami dostała się pod ogień rzuconego przeze mnie na teren Muehlera i domów przylegających do ul. Wolskiej, oddziału. Nieprzyjaciel został zdziesiątkowany, jeden czołg unieruchomiony, jeden spalony. Pozwoliło to na częściowe uzbrojenie się oddziałów kpt. "Wagi", które bosakami z terenu Franaszka i sąsiednich domów ściągały broń zabitym Niemcom. Czołgi npla tego dnia, gdzieś od strony ul. Kolejowej - Przyokopowej, dotarły aż do Pl. Kercelego, lecz pospiesznie się wycofały ostrzelane przez patrole mjr. "Sosny".

Wieczorem mjr. "Lelek", dowódca III Obwodu Wola, przekazał mi dowództwo nad wszystkimi oddziałami III Obwodu. M.p. dowódcy Obwodu zostało przeniesione na ul. Górczewską 4, , m.p. moje jako dowódcy Rejonu na Pl. Opolski 4.
 
Tego dnia nieprzyjaciel nie poważył się ponowić atak, nocą jednak starał się, owijając buty szmatami, zaskoczyć nasze placówki co mu się jednak nie udało, ponieważ gęsto rozstawione patrole wykryły zamiar npla. Żołnierz przemoczony i zmęczony przeszło trzydziesto-dwu godzinną walką zasypiał na barykadach, bądź szukał schronienia w pobliskich domach. O śnie nie było mowy, ponieważ w każdej chwili można było oczekiwać ataku. Do świtu jednak panował spokój.

Trzeci dzień powstania - wspomnienia Kapitana "Hala", Wacława Stykowskiego

Trzeciego dnia deszcz przestał padać, jednakże do południa dzień był pochmurny. Nieprzyjaciel pędząc przed sobą kobiety i dzieci starał się czołgami wzdłuż ul. Wolskiej sforsować barykadę na ul. Młynarskiej. Obustronnie wzdłuż chodników szła ludność cywilna (mężczyźni i kobiety), których rola miała się ograniczać do tworzenia zasłon dla Niemców przed naszymi kulami oraz jako siły roboczej do rozwalenia barykad. Ściągnięte przeze mnie zgrupowanie I obsadziło wyloty ul. Działdowskiej, Staszica i Młynarskiej. Do młyna Muehlera został wysłany dobrze uzbrojony patrol AL-u (z oddziału Mirko), wzmocniony przez patrol II rejonu.

Nieprzyjaciel częściowo w cywilnych ubraniach, częściowo w mundurach, zmieszany z ludnością polska, rozpoczął podpalanie domów, szczególnie po parzystej stronie ul. Wolskiej między Działdowską a Staszica. Piechota nieprzyjacielska w pierwszym ataku nie brała udziału. Zaobserwowaliśmy jednak zgrupowanie czołgów i piechoty na ul. Skierniewickiej w okolicy dawnej składnicy P.C.K.

Walka była utrudniona, żołnierz bowiem nie mógł razić własnej ludności cywilnej. Czołgi ostrzelały wzdłuż ul. Staszica, ul. Górczewską, oraz bombardowały pobliskie domy. Jednakże przy pomocy butelek zapalających i ten atak odparto. Obsada Muehlera wzięła do niewoli trzech jeńców w tym jednego podoficera. Część ludności odbito. 

Z relacji ludności wynikało, że Niemcy wyciągają młodzież i dorosłych a  nawet kobiety i masowo mordują.

Nie minęło półtorej godziny gdy atak ponowił się. Tym razem za ludnością cywilną i czołgami posuwała się piechota. Ludność cywilna i czołgi zostały przepuszczone a posuwająca się za nimi piechota zaatakowana z tyłu. Straty niemieckie bardzo duże. Znów nieprzyjaciel stracił dwa czołgi. Około 30 zabitych i ciężko rannych pozostawił na ul. Wolskiej. Tym razem lwia część ludności została odbita. Od tego dnia czołgi nieprzyjacielskie nie przekraczały linii ul. Działdowskiej ostrzeliwując z daleka barykady.

Reszta dnia zeszła pod znakiem ataków wzdłuż ul. Górczewskiej, które zostały odparte. Barykada na ul. Działdowskiej okazała się dla Niemców, przynajmniej na razie, nie do zdobycia. Nieprzyjaciel wprowadził po południu do akcji poza zwiększeniem ognia z moździerzy i granatników, pociąg pancerny.

Niemiecki pociąg pancerny przesunięty na odcinek obwodowej linii kolejowej od Dworca Gdańskiego po Wolę

Należy podkreślić, że oddziały O.W.P.P.S. pod dowództwem kpt. "Wagi" (Karol Kryński)* w tym dniu zdały całkowicie egzamin i walnie przyczyniły się do odniesionego zwycięstwa. Szczególnie należy wyróżnić pluton sierż. "Wichra" (Bolesław Zmorzyński), który osobistą odwagą świecił przykładem nie tylko swoim, ale i innym oddziałom. 

Barykada Okrzei na Woli

* III Batalion OW PPS im. Stefana Okrzei batalion Oddziałów Wojskowych Pogotowia Powstańczego Socjalistów; istniał od maja 1940 do sierpnia 1944. W ramach akcji scaleniowej z Armią Krajową został włączony w 1942 w skład  Rejonu  III Obwodu Wola Armii Krajowej. Od 1 sierpnia batalion uczestniczył w walkach na Woli: w obronie barykady na ul. Wolskiej oraz zajezdni tramwajowej przy ul. Młynarskiej. W trakcie trwających od 1 do 5 sierpnia walk poniósł ciężkie straty; niemal 60% żołnierzy poległo lub zmarło wskutek odniesionych ran.

Źródło: wikipedia.pl

Noc minęła spokojnie, bez przeszkód ze strony npla. Tej nocy Wola po raz pierwszy, a zresztą jeśli o nią chodzi i po raz ostatni, otrzymała pomoc zrzutową. Pomoc ta pozwoliła na obronę Woli przez następne 3 dni. Co prawda lwią część zrzutów uchwyciły oddziały płk. Radosława, których rola koncentrowała się na zwalczania npla od strony getta i Stawek, oraz od czasu do czasu ostrzeliwaniu składnicy materiałów pędnych, jednakże i to, co przypadło oddziałom wolskim pozwalało na odpieranie ataków coraz mocniej napierającego npla.

Czwarty dzień powstania - wspomnienia Kapitana "Hala", Wacława Stykowskiego

Już od świtu npel zaczął przejawiać żywą działalność. Wzmocniony patrolami piechoty oraz wspierając ich działania ogniem granatników, począł powoli podsuwać się pod nasze linie. Barykada na ul. Dzidowskiej spokojnie odpowiadała ogniem.

Na krótko przed godz. 8-mą piechota niemiecka jak gdyby na dany sygnał wycofała się na bezpieczną odległość. Nim zdołaliśmy zorientować się, co npel zamierza, na niebie mniej więcej na wysokości 1500 - 2000 metrów pojawiły się eskadry bombowców niemieckich. Ilość ich wynosiła 34 aparaty, z których połowa rozpoczęła ciężkie bombardowanie naszych linii obronnych, pozostałe zaś bombardowały domy wzdłuż ul. Młynarskiej. Nalot trwał około godziny. W ślad za bombardowaniem i z chwilą jego ustania, piechota npla przeszła wspierana czołgami do ataku. Spotkała się ze zdecydowaną odprawą, której przypuszczalnie Niemcy nie spodziewali się.

Przygotowanie rowu przeciwczołgowego na Woli

Około godziny 11-tej doszło do walki granatami. I tym razem nieprzyjaciel został zmuszony do wycofania się. Poza ostrzeliwaniem z granatników i ze znacznej odległości działek czołgowych, npel w tym dniu nie ponowił natarcia.

Tego dnia ok. godz. 17-tej został ranny w obie nogi (łydki) por. "Wit" oraz otrzymał cały szereg lżejszych obrażeń na całym ciele. Ranny zostałem również ja, kapelan Obwodu ks. "Struś", oraz adiutant inż. "Jarzębina". Dowódca placówki (barykada na Działdowskiej) ppor. "Błysk" ciężko ranny. Por. "Wit" przetransportowany do szpitala Karola i Marii, ppor. "Błysk" do szpitala Wolskiego. Ja wraz z adiutantem pomimo ran nadal pełniliśmy swoje funkcje.

Jak wspomina ks. Zbłowski (Ks. W. Zbłowski- Wspomnienia Kapelana "Strusia", Warszawa 1993):
  • "... nastąpił silny atak czołgów niemieckich na barykadę przy ulicy Górczewskiej - róg Działdowskiej, przy szpitalu Płockim. Po południu - mimo umocnień w formie głębokiego przeciwczołgowego rowu i barykady - powstańcy nie wytrzymali morderczego ognia i ataku piechoty niemieckiej. Uciekli z barykady. Sytuację uratował kpt. "Hal", jego adiutant i Maciej, jeden z podporuczników, rzucając się na barykadę (no i kapelan, który akurat się tam plątał). Ludzie widząc to powrócili, ale w tym momencie pocisk z czołgu - tygrysa rozerwał się na barykadzie, ranił kapitana "Hala", adiutanta "Jarzębinę", i tego podporucznika. Jednak atak został odparty..."


Piąty dzień powstania - wspomnienia Kapitana "Hala", Wacława Stykowskiego




W dniu 5 sierpnia nieprzyjaciel na krótko po świcie przystąpił do ciężkiego ataku na wszystkie nasze punkty oporu wzdłuż ul. Górczewskiej i Wolskiej, oraz na remizę tramwajową. Do akcji wprowadził znaczną ilość czołgów, wspierając natarcie oddziałów SS ogniem artylerii. Oddziały nasze wyczerpane dotychczasową akcją, jak również brakiem amunicji, nie były w stanie stawić skutecznego oporu. Do akcji zostały rzucone wszystkie będące w dyspozycji odziały, jak również weszły do działań oddziały A.L. ("Mirko"). Ja osobiście w akcji nie brałem udziału, ponieważ udałem się na opatrunek do szpitala Karola i Marii na Lesznie, jak również nie mogąc wydawać bezpośrednio rozkazów ze względu na zerwanie strun głosowych (chrypa). Dowództwo objął bezpośrednio Kom. Obwodu III ppłk "Lelek". Niemcy, mimo zaciekłego oporu, używając również ludności cywilnej jako tarcz ochronnych, około godziny 3-ciej po południu sforsowali róg Wolskiej i Młynarskiej. Oddziały, szczególnie nieuzbrojeni, zaczęły wycofywać się z kierunku ul. Żytniej i cmentarzy. Jednakże ul. Leszno została utrzymana do zmroku i następnego dnia rano. Ul. Wolska aż po plac Kercelego, do którego czołgi dotarły od strony ul. Kolejowej i Przyokopowej, została oddana. Łączność pomiędzy moimi oddziałami a dowódcą III Obwodu, który jak się później okazało wycofał się do oddziałów płk. Radosława, została zerwana.



W dniu tym zginął kpt. "Waga" oraz jeśli się nie mylę sierż. "Wicher".

Z reszty wycofujących się bezładnie na tereszpitala Karola i Marii oddziałów II Rejonu, sformowałem 3 plutony na ul. Żytniej, ul. Gibalskiego (w blokach) z którego jeden pod dowództwem chor. "Zbroi", najlepiej uzbrojony otrzymał polecenie utrzymania ul. Żytniej na przestrzeni Młynarska - Okopowa, dwa zaś, polecenie zgrupowania się na tyłach bloków przy ul. Gibalskiego. Tam około godz. 17.30 przybył goniec od mjr. (dawny pseud. "Wolskiego" - mjr "Jonaszek") wzywający mnie na odprawę celem wspólnego opracowania planu natarcia skrzydłowego w kierunku linii obwodowej na kierunek ul. Wolskiej, oraz czołowo-skrzydłowego w kierunku placu Wenecja na tyły domów ul. Młynarskiej. Dostarczyłem przewodników w postaci dwóch drużyn. Mjr. "Wolski" znajdował się w grupie płk. "Radosława" pod innym kryptonimem i zginął na Czerniakowie.

Część oddziałów II Rejonu wycofała się z ppłk. "Lelkiem" do oddziałów płk. "Radosława"

O ile jestem w posiadaniu właściwych informacji wspomniane wyżej kontrataki nie powiodły się, jednakże miały ten skutek nieprzyjaciel został powstrzymany.

Plutony zgrupowane w blokach ul. Gibalskiego otrzymały polecenie, w razie dalszego naporu npla, wycofywania się po osi ul. Żytniej w kierunku ul. Wroniej na stanowiska zgrupowania mjr. "Sosny", zajmującego tamże swoje stanowiska. Podobny rozkaz otrzymał również chor. "Zbroja".

Nieprzyjaciel przed zmierzchem podpalił szpital w domu starców, mordując rannych i personel szpitalny, oraz rozpoczął ostrzeliwanie szpitala Karola i Marii, który pod ogniem rozpoczął ewakuację. Między innymi został ewakuowany por. "Wit" przez sanitariuszki II Rejonu, który zdaje się łącznie z oddziałami płk. "Radosława" znalazł się na Starym Mieście. Tamże został ewakuowany szpital Karola i Marii, w obsłudze którego znajdował się pełen poświęcenia lekarz rejonu dr. Zygmunt Sanracki.

Według uzyskanych informacji, podczas bombardowania artyleryjskiego i lotniczego cmentarzy, został ranny ppłk. "Lelek"  w dniu 6 bądź 7 sierpnia i przetransportowany przez oddziały Wolskie wycofujące się wspólnie z oddziałami płk. "Radosława" (bodajże w nocy z 7 na 8 sierpnia) na teren Starego Miasta. 

Jak z tego wynika, por. "Wit" nie mógł znaleźć się na terenie Śródmieścia, znajdował się bowiem łącznie z ppłk. "Lelkiem" na Starym Mieście, gdzie odbywali kurację leczenia ran. Po powrocie przez kanały nie byli jeszcze dostatecznie wyleczeni (chodzili o laskach) i jeśli chodzi o por. "Wita", do mniej więcej 15 września odbywał rekonwalescencję w kwaterze ppłk. "Lelka" na ul. Kruczej.

wnież wg otrzymanych informacji nad oddziałami III Obwodu (część która wycofała się na Stare Miasto), objęli komendę na Starym Mieście kpt. "Wilnianin" i kpt. "Stefan".

Oddziały II Rejonu, które łącznie ze mną wycofywały się pod naporem npla po osi ul. Żytniej, Wroniej, zajęły o zmierzchu dnia 6 sierpnia stanowiska obronne, budując barykady przy ul. Krochmalnej - Waliców, Ciepłej - Krochmalnej oraz Grzybowskiej - Granicznej. Część została skierowana do Haberbuscha przy ul. Żelaznej - Krochmalnej, wspierając jednocześnie placówkę grupy Chrobry II przy ul. Żelaznej - Krochmalnej i Żelaznej - Grzybowskiej.

Jak wspomina ks. Zbłowski:
  • "...A i kapitan "Hal" szczęśliwie wydostał się ze szpitala, ale także o dwóch laskach. Poszedłem z nim na nocleg na ulicę Wronią, ale spaliśmy tylko do północy, bo ataki niemieckie trwały nieustannie, a osłabiony i bez dowódcy nasz oddział zaczął się wycofywać...".

Ulica Wronia 41, 43 i dalej od skrzyżowania z Grzybowską na północ.
 
Tym samym po niewyjaśnionym powodzie wycofania się zgrupowania mjr. "Sosny" do gmachu sądów przy ul. Leszno, a następnie na Stare Miasto, została stworzona przez oddziały II Rejonu, w ilości łącznej ok. 140 ludzi, nowa linia obronna przeciwko napierającym oddziałom SS w kierunku Saskiego Ogrodu i mostu Kierbedzia. Niewyjaśniony odwrót zgrupowania mjr. "Sosny" otworzył bowiem drogę oddziałom niemieckich wzdłuż ul. Wolskiej, Chłodnej oraz Leszno.



Nieprzyjaciel posuwając się wzdłuż wspomnianych ulic mordował ludność, część tylko ewakuując. Do piwnic wrzucano granaty oraz zapalające środki chemiczne, najczęściej bez uprzedniego wezwania do wyjścia, znajdujących się tam kobiet i dzieci, oraz starców. Znane są również masowe miejsca kaźni mężczyzn w wieku lat 17 - 35 na terenie posesji Mechleida przy ul. Chłodnej, w okolicach ul. Kolejowej - Karolkowej, oraz podwórek na ul. Brylowskiej i Skierniewickiej.

kpt. "Hal" i ks. Władysław Zbłowski "Struś" na pogrzebie

Jeśli chodzi o spalenie Woli, miało ono miejsce znacznie później i jeśli się nie mylę o około dwa tygodnie po opuszczeniu przez nasze oddziały jakichkolwiek punktów oporu na Woli. 


Kolejne dni powstania - walki na Śródmieściu 
Według:
1. A.Borkiewicz - Powstanie Warszawskie 1944, Warszawa 1957;
2. J. Kirchmayer- Powstanie Warszawskie, Warszawa 1973;
3. Ks. W. Zbłowski- Wspomnienia Kapelana "Strusia", Warszawa 1993.
4. Tadeusz Zarzycki - Pierwszy i ostatni dzień, Londyn 1974.

5. kpt. "Hal", batalion "Sowiński" - meldunki sytuacyjne

6 sierpnia o godz. 7.00 rano silne bombardowanie lotnicze objęło ulicę Chłodną, Elektoralną, Ogrodową, Krochmalną, Grzybowską i rejon placu Grzybowskiego, Twardą, Śliską, i Złotą. Cały ten teren stanął w płomieniach, które utrudniły obustronną walkę. Wskutek nalotu został zdezorganizowany działający w tym rejonie batalion "Chrobry I". Utrzymywał on ulicę Wronią, skrzyżowanie jej z ulicą Ogrodową, z Chłodną, z Krochmalną i Grzybowską. Obwód batalionu znajdował się w browarze Haberbuscha na rogu Żelaznej i Krochmalnej. Na terenie tego batalionu znajdowały się także odrzucone z ulicy Młynarskiej resztki oddziału kpt. "Hala" i pluton AL sierż. "Mirka".

Batalion Dirlenwangera uderzył około godz. 10.00 wzdłuż Ogrodowej, Chłodnej i Krochmalnej. Najsilniejszy był napór na barykadę przy skrzyżowaniu Chłodnej z Wronią. Po stronie polskiej dał się wnet odczuć brak amunicji. Około godziny 12.00 lewe skrzydło batalionu "Chrobry I" wycofało się na plac Mirowski do gmachu Sądów przy ulicy Leszno. Około godziny 13.00 załamała się obrona płonących ulic Ogrodowej i Chłodnej i reszta batalionu "Sosny" wycofała się na ulicę Białą i przez nią również do gmachu Sądów. Jedynie na Grzybowskiej pozostał oddział batalionu "Chrobry I", oraz oddział kpt. "Hala" (ogółem około 200 powstańców). O zmierzchu oddział kpt. "Hala" obsadzał: południową stronę ulicy Chłodnej na stanowiskach obronnych wzdłuż Żelaznej do Krochmalnej frontem w kierunku zachodnim oraz wzdłuż Krochmalnej frontem na północ z budującymi się barykadami na skrzyżowaniach Krochmalnej z ulicami Waliców, Ciepłą i barykadą przy wylocie Grzybowskiej na ulicę Graniczną.


Źródło: wikimedia.org


Jak podaje Tadeusz Zarzycki, w książce "Pierwszy i ostatni dzień", kpt. "Hal" (Wacław Stykowski) był klasycznym typem dowódcy powstańczego. Szczupły, niezbyt wysoki, o gorejących oczach i sugestywnym spojrzeniu, wyrażającym siłę i odwagę. Opanowany, mówiący nieco powolnym i przyciszonym głosem, ale dosadnie i rzeczowo. W konspiracji i w dniu wybuchu powstania dowodził III Rejonem w Obwodzie Wola. Od chwili oddania pierwszych strzałów, znalazł się pod miażdżącym ogniem przeważających sił nieprzyjaciela, usiłującego za wszelką cenę i przy zastosowaniu barbarzyńskich środków przebić żywotną linię komunikacyjną przez Wolską, Chłodną i Plac Żelaznej Bramy. W tych nierównych walkach, broniąc twardo każdej barykady, chłostanej huraganowym ogniem, i każdego załomu ulicy, oddział Hala krwawiąc obficie i ponosząc ogromne straty w ludziach wycofał się krok za krokiem w kierunku Śródmieścia.


Kpt. "Hal" po wycofaniu się z Woli do Śródmieścia w rozmowie z autorem książki;
źródło: "Pierwszy i ostatni dzień", autor Tadeusz Zarzycki
Kpt. "Hal" i Tadeusz Zarzycki

W meldunku złożonym zastępcy komendanta IV Rejonu kpt. "Hal" podaje:

Na odcinek (IV Rejonu, Obwodu Śródmieście) przybyłem w dniu 6 lub 7 sierpnia, po wycofaniu się częścią sił z Woli. Po porozumieniu się z mjr. Sosną (na m.p. u Haberbusha, między ulicami Towarową, Grzybowską, Krochmalną, Żelazną), któremu wskazałem na konieczność obrony ulic Okopowej i Towarowej, a szczególnie punktów Leszno-Chłodna-Krochmalna - przybyłem na ulicę Grzybowską 22. Spotkałem tam por. Lecha, którego w obronie natychmiast wsparłem, bowiem Sosna wycofał się w kierunku Starego Miasta z nieznanych mi powodów. Na prędce zorganizowana linia obrony została wzmocniona do 10 sierpnia i w toku ciężkich, zmiennych walk przesunięta po 15 sierpnia na linię nową.

Jak podaje A. Borkiewicz,

W dniu 7 sierpnia od wczesnego rana nowa fala znacznych sił niemieckich napłynęła od Woli, wlewając się w Chłodną, Krochmalną i Grzybowską. Oddziały policji niemieckiej podpalały tam systematycznie dom za domem, wypędzały ludność, dokonując przy tym morderstw i gwałtów. Ulicą Chłodną, na czele kolumny nieprzyjacielskiej, posuwały się dwa czołgi z oddziałem SS - około 150 Niemców. Był to II Bat. brygady Dirlewangera, pędzący przed sobą gromadę polskiej ludności jako osłonę.

Nieprzyjaciela wstrzymał ogień placówek por. Lecha Grzybowskiego, kpt. Hala, przesuniętych na Grzybowską i ich przeciwuderzenia tak, że dopiero około południa Niemcy dotarli do pl. Żelaznej Bramy, wsparci posiłkami od Ogrodu Saskiego.


kpt. "Hal" w rozmowie z żołnierzami

W dniu 8 sierpnia w Śródmieściu północnym Niemcy próbowali zabezpieczyć ruch swych oddziałów na przebitej trasie Chłodna-Ogród Saski przez odepchnięcie od niej oddziałów powstańczych ku południowi - poza ulicę Grzybowską. O godzinie 12.45 barykada chor. Konrada z oddziału kpt. Hala na skrzyżowaniu ulic Grzybowskiej i Walicow przytłoczona została ogniem działowym i karabinów maszynowych dwóch czołgów, pod których osłoną ruszyło natarcie niemieckie, obejmując także placówkę na skrzyżowaniu Ciepłej z Grzybowską. Powstańcy wytrzymali na stanowisku, zmuszając nieprzyjaciela do odwrotu; utrzymano także koszary policji przy ulicy Ciepłej. W tym czasie oddział por. Janusza u zbiegu Rynkowej z Grzybowską rozbił policję niemiecką, która na dwóch samochodach, ubezpieczonych przez motocyklistów, podjechała do polskiej barykady. Zaskoczeniu ogniem pistoletów maszynowych i granatami Niemcy mieli 25 zabitych, uciekając ku Halom Mirowskim oba samochody spłonęły; straty polskie wyniosły tylko kilku rannych.

9 sierpień - Komendant Okręgu mianował kpt. „Hala” Komendantem III Obwodu.

Rozkaz komendanta Okręgu z dnia 9.08.44 – punkt VI „We wszystkich sprawach używam od d. 9.VIII – pseudonim „Monter”.
Obwody numeruje się od dnia 9 VIII od I do VIII. Pseudonimy komendantów – I – „Radwan”, II – „Boruta”, III – „Hal” [...]
 

Źródło: Materiały i Dokumenty WIH, III/42/1, s. 31




Jak podaje T. Zarzycki,

Hal usiłował początkowo odtworzyć w Śródmieściu II Rejon  III Obwodu Wola, co - poza tradycją - nie miało żadnego uzasadnienia. Oddział Hala przekształcono w batalion im. Sowińskiego i wcielono do IV Rejonu Obwodu Śródmieście. Przez pewien czas oddział składający się wówczas tylko z ok. 100 ludzi (w tym 11 oficerów) używał nazwy "Lwów z Woli". Po reorganizacji Batalion Sowiński liczył ok. 250 powstańców. Oddział kpt. Hala stał się trzonem obrony na odcinku frontu opuszczonego przez kpt. Sosnę po przejściu jego na Stare Miasto. Walczył zatem w sektorze ulic: Wroniej, Krochmalnej, później Grzybowskiej, Bagno, Twardej i Placu Grzybowskiego. Brał też udział w walkach o koszary policji przy ulicy Ciepłej , które w okresie powstania przechodziły parokrotnie z rąk do rąk. Barykady Hala, jak i inne od zachodu i północy, były celem stałych, wzmożonych uderzeń broni pancernej i piechoty niemieckiej, przytłaczane skoncentrowanym ogniem dział szturmowych i moździerzy. Ataki te wytrwale odpierały zahartowane w boju oddziały powstańcze, zadając wrogowi straty w spalonych czołgach i samochodach pancernych a także w masie atakujących żołnierzy wdzierających się na bronione uparcie barykady. Oddziały Hala w tych nieustępliwych walkach ponosiły dotkliwe straty.


Rejon działania oddziałów kpt. "Hala" w śródmieściu. Kolorem czerwonym oznaczono kwaterę kpt. "Hala" przy ulicy Ceglanej 3 (obecnie Pereca)

W śródmieściu północnym (A. Borkiewicz) oddział Chrobry II usadowiwszy się w browarze Haberbuscha na Żelaznej, wyrzucił 11 sierpnia niemiecką placówkę ulokowaną w ruinach domów u zbiegu Łuckiej i Ceglanej z Żelazną, oraz wysunął swe placówki na Żelaznej ku północy i na ul. Waliców ku wschodowi, a oddział kpt. Hala obsadził ulicę Krochmalną. 

10 sierpień – godz. 6.00 – Oddział kpt. „Hala” obsadzał barykadę na skrzyżowaniach Grzybowskiej – Ciepłej oraz Krochmalnej – Ciepłej, patrolował Krochmalną; atakujący npl został odparty bez własnych strat.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

12 sierpień – godz. 6.40 – Na ul. Waliców róg Grzybowskiej pod osłoną ckm – nacierał pluton npla wzdłuż Waliców – natarcie zatrzymane.


* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"
 
W sobotę dnia 12 sierpnia Niemcy zaatakowali z dwóch stron - od północy i południa, oddziały mjr. Zagończyka w IV Rejonie Śródmieścia. Od rana grupa "Chrobry II", oddziały kpt. Hala i por. Janusza znalazły się pod ogniem artylerii i granatników. Wiele domów ogarnął pożar. Po południu nastąpiło gwałtowne uderzenia nieprzyjaciela - wsparte wzmożonym ogniem działowym - wzdłuż ulic: Żelaznej, Walicowa i Ciepłej. Pod tym naporem zmęczone oddziały powstańcze zaczęły ustępować. Na Ciepłej powstrzymano wroga pod koszarami policji, lecz padły barykady na Grzybowskiej, przy Walicowie i Żelaznej. Koło godziny 17-tej energiczne przeciwuderzenie powstańców odrzuciło nieprzyjaciela z Grzybowskiej aż do Chłodnej. Z powrotem obsadzono ulicę Krochmalną od Żelaznej po Ciepłą włącznie, lecz cała ta część dzielnicy przedstawiała pas zgliszcz i ruin. Jako odwód tego odcinka mjr. Zagończyk zaczął organizować z różnych drobnych oddziałów batalion kpt. Ruma. Zaczątkiem tego oddziału stała się kompania WSOP por. Romańskiego i plutony ppor. Iskry i ppor. Warty rozbitego X zgrupowania por. Ostoi, wreszcie oddziały kap. Jura i ppor. Corda - razem około 205 powstańców wraz z kobietami.

13 sierpień – godz. 7.00 – Na ul. Ciepłej npl dążył do opanowania Szkoły Policji – odrzucony ze stratami. Stanowiska Ciepła róg Grzybowskiej i Waliców róg Grzybowskiej utrzymane.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"
 
W niedzielę 13 sierpnia ppłk Radwan przygotowywał natarcie w kierunku Starego Miasta. Działaniem miał kierować mjr Zagończyk, który w tym czasie odpierał silny napór nieprzyjaciela na Al. Jerozolimskie od pl. Starynkiewicza i od Chłodnej na ulicę Grzybowską. We wczesnych godzinach rannych bataliony Brygady RONA Kamińskiego obsadziły opuszczoną przez powstańców zachodnią (nieparzystą) stronę Al. Jerozolimskich od ulicy Chałbińskiego aż po pl. Zawiszy Czarnego, przystępując do wyparcia powstańców z Dworca Pocztowego i Domu Kolejowego. Około godziny 7-ej oddziały por. Zdunina znalazły się pod silnym ogniem.

W tym samym czasie oddziały por. Lecha Grzybowskiego, kpt. Hala, por. Janusza i kpt. Ruma na odcinku północnym odparły nowy, gwałtowny atak własowców i policji niemieckiej od ulicy Chłodnej i pl. Żelaznej Bramy poprzedzony ogniem baterii artylerii, kilku dział szturmowych i licznych granatników. Znów pożary objęły tę część Śródmieścia. Silniejsze starcia wywiązały się przy barykadach na skrzyżowaniach ulicy Grzybowskiej z Żelazną i Walicowem. Barykady te obroniono przeciwuderzeniami. Wysunięto placówki na ulicę Wronią, odrzucając własowców z powrotem na Chłodną. Barykadę u zbiegu Rynkowej i Grzybowskiej utrzymano po zaciętej walce, Niemcy atakowali ją od narożnika Krochmalna/Rynkowa. W walkach na Grzybowskiej zdobyto ręczny karabin maszynowy i kilka karabinów ze sporą ilością amunicji.

Nieprzyjaciel poniósł dotkliwe straty w kilku zabitych i rannych. Wieczorem 13 sierpnia mjr Zagończyk przystąpił do nakazanego natarcia na Hale Mirowskie ku Staremu Miastu. Główne uderzenia otrzymał świeżo przybyły batalion por. Harnasia, który o godz. 20-tej, przedzierając się wśród płonących jeszcze domów, zajął stanowiska wyjściowe na ulicy Krochmalnej, od Żelaznej po Ciepłą, oraz na Rynkowej (por. Janusz). Lewe skrzydło natarcia utworzyły kompanie rtm. Karola i por. Jaremy z grupy Chrobry II pod dowództwem kpt. Proboszcza. W drugim rzucie na Ceglanej stanął oddział kpt. Hala z Woli nazwany batalionem im. Sowińskiego. Od Zachodu ubezpieczały działania oddziały grupy Chrobry II obsadziwszy zbieg Ceglanej i Łuckiej z Żelazną.

Wysłane ku Chłodnej patrole bojowe rozpoznały stanowiska placówek nieprzyjaciela, obudziły jednak jego czujność wywołując ostrą strzelaninę. Po jej ustaniu por. Harnaś dał rozkaz do natarcia. Energiczne uderzenie, zahamowane nieco po kilku minutach ogniem ciężkich karabinów maszynowych, w dalszym ruchu wyrzuciło za pomocą granatników placówki nieprzyjaciela. Walka trwała do godziny 1-ej, o której por. Harnaś - wobec ogromnej przewagi ognia nieprzyjaciela - wycofał swe kompanie na stanowiska wyjściowe na Krochmalnej i Grzybowskiej pozostawiając ubezpieczenia przy ul. Chłodnej do godziny 3-ciej nad ranem. Oddziały kpt. Proboszcza pozostały do świtu na Chłodnej, następnie po walce z czołgami powróciły na swe stanowiska na ulicy Grzybowskiej i Żelaznej. Na odcinku tym pozostały kompanie por. Harnasia, wchodząc czasowo w skład grupy Chrobry II mjr. Zygmunta. Przebicie połączenia ze Starym Miastem nie powiodło się.


We wtorek 15-go sierpnia oddziały mjr Zagończyka znalazły się od godz. 4-tej rano pod gwałtownym ogniem artylerii, dział szturmowych i licznych miotaczy min oraz granatników; nawały ognia ześrodkowały się na Krochmalnej i Grzybowskiej. Wkrótce ocalałe dotąd w tej części miasta domy stanęły w płomieniach. Placówki powstańcze ogarniał nadto ogień ciężkich karabinów maszynowych od Chłodnej. Po kilkugodzinnym przygotowaniu ogniowych, ok. godz. 10-tej, ulicami Ciepłą, Waliców, Żelazną rozwinęło się natarcie całych plutonów i kompanii, uszykowanych w głąb. Powstańcy Śródmieścia zetknęli się po raz pierwszy z tak silnymi uderzeniami. Odrzucone w zaciętej walce czołowe oddziały wroga wnet wracały do boju z powrotem, zasilane odwodami. Oddziały por. Lecha-Grzybowskiego, por. Harnasia i kpt. Hala stopniowo zostały jeszcze zepchnięte z Krochmalnej i Grzybowskiej na linię ulic Ceglanej i Łuckiej, gdzie mjr. Zagończyk szykował odwód do przeciwnatarcia, pod osłoną uderzeń zespołów szturmowych pod dowództwem por Harnasia i por. Ostoi. O godzinie 15-tej od Chłodnej Żelazną i Wronią ruszyły do szturmu ciężkie czołgi, podczas gdy inne wjeżdżały od Towarowej w Łucką, Grzybowską na skrzydło powstańców. Od Towarowej Niemcy uderzyli także na pl. Kazimierza. Zatrzymała ich obrona ulicy Miedzianej. Odcinkiem grupy Chrobry II na Wroniej dowodził wówczas kpt. Proboszcz. Zniszczył on przeciwpancernymi pociskami z "piata" ciężki czołg, który dotarł do barykady bronionej przez pluton pdchr. Malmara przy skrzyżowaniu Łuckiej z Wronią, lecz drugi czołg przejechał przez barykadę pdchr. Jędrka na Grzybowskiej-spalono go butelkami i granatami dopiero pomiędzy Walicowem i Ciepłą, lecz poległ tam raniony serią karabinu maszynowego kpt. Proboszcz, który nadbiegł na wiadomość o przedarciu się czołgu i wziął udział w walce z nim. Inny czołg na rogu Wroniej i Grzybowskiej podpalił, rzuciwszy butelkę z benzyną 12-to letni powstaniec noszący pseud. Tygrys. Padały barykady na Grzybowskiej przy Żelaznej i przy Walicowie. Kompania por. Jaremy z ciężkimi stratami wycofała się do oddziałów kpt. Lecha-Grzybowskiego w fabryce Jarnuszkiewicza, przy Grzybowskiej nr 30. W tym czasie o godz. 15.30 por. Harnaś prowadząc przeciwuderzenie drużynami kompanii "Genowefa" na skrzyżowaniu ulicy Żelaznej z Grzybowską zniszczył drugi czołg i działko przeciwpancerne, zaścielając ulicę Żelazną trupami nieprzyjaciela. Zażarta walka na Żelaznej trwała jednak dalej, gdyż Niemcom przybyły posiłki. Powstańcy ponieśli dotkliwe straty. Również ciężka walka trwała na Rynkowej i Granicznej, którędy nieprzyjaciel nacierał ostro w stronę pl. Grzybowskiego. O godzinie 17.30 rozpoczęło się energiczne przeciwnatarcie oddziałów odwodowych kpt. Hala wzdłuż Ciepłej i mjr Zygmunta wzdłuż Wroniej, na skrzydła atakującego nieprzyjaciela. W przeciwnatarciu wziął udział również oddział por. Ostoi z batalionu "Rum". Uszkodzono dalsze dwa czołgi, zmuszając wroga do ucieczki poza ulicę Krochmalną z ciężkimi stratami w zabitych i rannych. Zabito w tym boju ok. 150 Niemców, wzięto kilkudziesięciu jeńców. Ogółem tego dnia zniszczono lub uszkodzono 7 czołgów, jedno działo ppanc., jeden ckm. Poza wymienionymi odznaczył się sierż. Grześ, który na patrolu rozpoznawczym na ul. Ciepłej zdobył z czterema powstańcami: 1 rkm, 3 karabiny i kilka pistoletów z amunicją. Pierwsze mocniejsze natarcie na Śródmieście zostało odparte. W kompanii "Grażyna" od pocisku moździerza salwowego ("Nebelwerfer" zwany przez powstańców "Krową") zginęło 15-tu żołnierzy. Por. Janusz stracił tego dnia obie dłonie, jego kompanię objął ppor. Ryszard.

Salwa Nebelwerferów nad Warszawą w 1944 roku





15-cm Nebelwerfer 41 na froncie wschodnim
źródło: http://pl.wikipedia.org

 Dokumenty MPW nr akcesji A /P /2710 k. nr

Dział polowy
Mp dnia 17.8.44
st. strz. "Baśka"
z grupy "Sowiński":


Nieprzebyty mur.

Święto żołnierza. Zanosiło się na odpoczynek, ale los zrządził inaczej. O 3-ciej po południu alarm. Kapitan Hal, dowódca, dodaje nam ducha w kilku prostych żołnierskich słowach.
-Trzymać się chłopcy. Przedtem biliśmy Niemców źle uzbrojeni, teraz mamy świetną broń ze zrzutów. Musimy dać im radę.
Maszerujemy na linię. Nieprzyjaciel atakuje ulicą Grzybowską. Zajmujemy pośpiesznie pozycje. Kilku z nas posuwa się bramami w kierunku Niemców, dla lepszej obserwacji. Tak, teraz widzimy ich dokładnie. Znienawidzone sylwetki infanterzystów i kawałek czołgu, wystający złowieszczo zza rogu. Ręka zaciska się na nowiutkim angielskim granacie. Niech spróbują posunąć się naprzód!
Ale kolej rzeczy jest inna. Najpierw słychać syk miotaczy ognia i najbliżej nas położony dom zajmuje się płomieniami. Dym gryzie w oczy i utrudnia oddech. Żaden z nas nie myśli o opuszczeniu stanowiska. Mimo gęstego ognia ckm-ów wyglądamy raz po raz zza bramy. Teraz piechota niemiecka atakuje, ale cofa się pod działaniem naszej broni maszynowej. Z sąsiednich odcinków dobiega nas odgłos przeciwpancernych PIAT-ów. Pod wieczór napór wroga słabnie. Piechota znika z naszego pola widzenia, tylko gdzie niegdzie widać trupy wroga. Zadanie spełnione.
Nie przeszli !
st. sierż. "Baśka" 




Dział polowy
mp. 17.8.44
PSW Bohun
Dzieci Woli

Wybuch powstania w Warszawie - Wola wierna swej tradycji dziejowej znów porwała się do walki o wolność. Młodzież, dorośli, dzieci, nawet starsi, wszyscy zgłosili się ochotnie do szeregów Armii Krajowej. Jednym z oddziałów, rekrutujących się z samych chłopców z Woli jest batalion kpt. Hala. On też jest cwaniakiem wolskim, jak sam się nazwał. Jego żołnierze stale przebywają w pierwszej linii. Najpierw na Woli. Nieraz słabo uzbrojeni, szli w bój i zwyciężali. Szkoła na Gostyńskiej, Ubezpieczalnia na Działdowskiej - to pierwsze ich zwycięstwa. Karni, zdecydowani na śmierć, ogarnięci chęcią zapłaty za wszystko, co nam wyrządzili Niemcy, to żołnierze kpt. Hala. Za swoim dowódcą poszliby w ognień. Stosunek ich do dowódcy najlepiej charakteryzuje piosenka przez żołnierzy batalionu im. gen. Sowińskiego na cześć swojego komendanta (melodia "Żołnierz drogą maszerował").
 
Czy są szwaby z nami w styku,
czy też stoją od nas z dala,
 to my się czujemy rześko,
mając pośród siebie Hala!
bo oprócz fachowej wiedzy
ma on kawalerski humor, 
i barykadami zrobił
na Woli potężny rumor.
 
Obecnie, po odcięciu ich od grupy na Woli, znajdują się stale na pierwszych placówkach, przy ul. Krochmalnej, Grzybowskiej i Waliców. 
Pragnieniem ich jest obecnie przedostać się na Wolę i tam gdzie urodzili stawić czoła. Chcą iść do zwycięstwa pod dowództwem swego komendanta. 
Wola jeszcze raz pokazała, że synowie jej są zawsze gotowi oddać życie za ojczyznę.
PSW Bohun   



W dniu 16 sierpnia (środa) oddziały IV Rejonu mjr. Zagończyka nadal objęte były naporem wroga, który jednak nacierał z mniejszą siłą po porażce dnia poprzedniego, utrzymując ogień artylerii i miotaczy min na cały ten rejon. Okolice te zasnuły znów dymy licznych pożarów. Na odcinku kpt. Gurta pociski zapaliły dom przy ulicy Chmielnej nr 10. Powstał również pożar na Dworcu Pocztowym. Ugaszono go gwałtownym ostrzałem nieprzyjaciela z przeciwległej strony Alej Jerozolimskich. Pod gmachem Wojskowego Instytutu Geograficznego nieprzyjaciel zbudował barykadę, którą powstańcy spalili.

Na odcinkach grupy Chrobry II mjr. Zygmunta, por. Harnasia, kpt. Hala i kpt. Ruma walki rozwinęły się od rana od pl. Kazimierza Wielkiego po pl. Grzybowski. Wszędzie jednak powstańcy utrzymali swe stanowiska na linii ulicy Wroniej od zachodu i na Grzybowskiej od północy. Silniejsze starcia wywołały wypady wroga od Chłodnej wzdłuż Wroniej, Żelaznej i Walicowa. Kompanie por. Harnasia odrzuciły tam kilka energiczniejszych uderzeń wroga. Ulicy Ciepłej bronił skutecznie oddział kpt. Hala, placu Grzybowskiego - oddział por. Romańskiego. Walki te zużywały jednak szczupłe zapasy amunicji powstańców, pomimo, że otwierano ogień dopiero z najbliższej odległości do podchodzącego wroga.  

 
W dniu 17 sierpnia (T.Zarzycki) wyczerpane oddziały powstańcze poczęły ustępować pod przygniatającą przewagą i gwałtownymi natarciami nieprzyjaciela. Niemcy opanowali bogate w żywność, a zatem ważne dla zaopatrzenia Śródmieścia, zakłady Haberbuscha i Plutona, i znów zajęli koszary policji przy ul. Ciepłej.

Zdjęcie: Powstanie Warszawskie.
Inspekcja linii obronnych w Obwodzie Śródmieście na odcinku kpt. "Hala"
Na zdjęciu: Kpt. "Hal" drugi od lewej, mjr. "Zagończyk" (5 od lewej) 

Natarcie oddziałów gen. Reinefartha (A. Borkiewicz) od Chłodnej uzyskało nieco większe powodzenie, lecz dopiero po całodziennym boju. Do południa kompanie por. Harnasia i kpt. Hala utrzymywały swe stanowiska na ulicy Grzybowskiej. Drugie jednak uderzenie w godzinach popołudniowych-wsparte rzęsistym ogniem - wzdłuż Żelaznej, Walicowa, Ciepłej, Rynkowej i Granicznej zepchnęło przemęczony powstańców wśród strat po obu stronach poza ulicę Grzybowską ku Łuckiej i Ceglanej. Nieprzyjaciel pod wieczór opanował teren Browaru Haberbuscha na ulicy Żelaznej, koszary policji na Ciepłej oraz magazyny firmy Pluton przy skrzyżowaniu Ciepłej z Grzybowską. Wielkie składy zboża, kaszy, mąki i cukru wpadły z powrotem w ręce wroga ...

W nocy mjr. Zagończyk rozkazał przeprowadzić oddziałom por. Harnasia i kpt. Hala przeciwnatarcie na utracone stanowiska, na Browar Haberbuscha przy Żelaznej i na koszary policji przy ulicy Ciepłej.
Rakietnica kpt. "Hala" z okresu dowodzenia odcinkiem bojowy w Śródmieściu Północnym - twardym froncie w czasie
Powstania Warszawskiego 1944 r. Obecnie znajduje się w zbiorach muzealnych Pana Waldemara Nowakowskiego

W dniu 18 sierpnia (T.Zarzycki) mjr. Zagończyk zarządził przeciwnatarcie oddziałów Hala, wzmocnionych innymi przydzielonymi grupami. W rozgorzałej 6-cio godzinnej bitwie, pełnej impetu i determinacji, odebrano znów koszary policji i składy Haberbusha, Plutona i Makowskiego, wyrównując linię obrony. Mimo ponawianych uderzeń niemieckich, wspartych czołgami, powstańcy utrzymali zajęte pozycje pod ulewą siekającego zewsząd żelaza i w piekle rozrywających się pocisków.




Fotografia z Powstania Warszawskiego. Śródmieście Północne. Grupa Powstańców niosących worki z jęczmieniem
z browaru Haberbuscha i Schielego przy Ceglanej
Źródło: http://www.1944.pl

W piątek 18 sierpnia napór nieprzyjaciela na Śródmieście północne (A. Borkiewicz) zmalał, zwłaszcza na IV rejon mjr. Zagończyka. Na jego odcinkach na ulicach Chmielna i Srebrna oraz na ulicy Wroniej jedynie strzelcy wyborowi obu stron nękali stanowiska obu stron. Odcinki te obszedł przed południem płk. Monter, przeprowadzając inspekcję ośrodków oporu na Dworcu Pocztowym i fabryce Bormana oraz barykad na Wroniej. Na Towarowej rozbito po południu drużynę żołnierzy Kamińskiego, podjeżdżającą samochodem do składów Hartwiga pod osłoną ognia karabinu maszynowego z rogu Towarowej i Pańskiej. Nieprzyjaciel pozostawił kilku zabitych i rannych oraz uszkodzony samochód.

Na odcinku północnym oddział kpt. Hala wzmocniony do stanu 245 żołnierzy przystąpił do wyrzucenia wroga z ulicy Grzybowskiej. Pod dłuższej walce, w której pociskiem "piata" zniszczono ciężki karabin maszynowy, opanowano koszary policji przy ulicy Ciepłej-pluton pod dow. por. Ostoi odebrał znów magazyny firmy Pluton na rogu Grzybowskiej i Ciepłej, z wielkimi zapasami cukru, kaszy i mąki.



Budynek Zakładów Pluton przy ul. Grzybowskiej 35
 źródło: http://sirencityboy.wordpress.com

W tym czasie za pomocą "piata" uszkodzono czołg niemiecki na skrzyżowaniu Grzybowskiej z Walicowem. Na całym tym odcinku trwała strzelanina, gdyż odrzucony oddział nieprzyjaciela starał się ogniem spędzić powstańców z tej części ulicy Grzybowskiej.


19 sierpień
O godz. 5.30 rano ppor. „Ostoja” dowodząc 4 plutonami zaatakował npla w „Plutonie”. Niemcy mieli jeden ckm w magazynach firmy „Pluton” i dwa ckm wspierające na drugiej stronie Grzybowskiej róg Waliców. Niemcy w oparciu silnej broni maszynowej, bronili się do godz. 8.00 rano, ale po stracie ckm-u w magazynach „Pluton”, (który został zniszczony celnym strzałem z Piata) wycofali się na drugą stronę ul. Grzybowskiej. Omawiana posesja w czasie akcji, która trwała od godz. 5.00 do godz. 11.08., dwukrotnie przechodziła z rąk do rąk. Dzięki męstwu dowódcy ppor. „Ostoi” i jego żołnierzy, odbita posesja od godz. 11.00 dnia b.m., do tej chwili, pozostaje w naszych rękach.


* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

W dniu 19 sierpnia oddziały mjr Zagończyka, korzystając z biernego zachowania się nieprzyjaciela, na odcinkach ulic: Chmielnej i Wroniej podjęły zaczęte dnia poprzedniego działania zaczepne na odcinku ulicy Grzybowskiej. W godzinach rannych wyruszyło uderzenie kompanii por. Harnasia wzdłuż Walicowa i Żelaznej. Wyrzucono nieprzyjaciela ze skrzyżowania Grzybowskiej z Żelazną-gdzie zniszczono działo szturmowe-poza ulicę Krochmalną. W południe obsadzono z powrotem zabudowania Browaru Haberbusha odzyskując tam niezniszczone przez Niemców magazyny cukru i zboża. Cała ulica Grzybowska znalazła się znów w rękach polskich, lecz odrzucone oddziały niemieckie utrzymywały od ulicy Chłodnej i Hal Mirowskich stały ostrzał ulicy Ciepłej oraz skrzyżowania ulicy Grzybowskiej z Żelazną. Odcinek ten - od Wroniej do Ciepłej - objął kpt. Hal, grupa szturmowa por. Harnasia została przesunięta do odwodu płk Radwana na pl. Napoleona. Batalion im. Gen. Sowińskiego obsadził pododcinek od Żelaznej do Wroniej włącznie. Odcinek od Ciepłej poprzez Graniczną i wzdłuż Królewskiej po Marszałkowską objął bat. kpt. dypl. Ruma silną placówką kompanii por. Romańskiego w ruinach gmachu Giełdy i w domu przy Królewskiej nr 16. Ulicę Bagno obsadziły plutony batalionu Kiliński, oblegające gmach PASTA przy Zielnej.

22 sierpień
Godz. 17.00 – Odcinek kpt. „Hala” – przedni skraj pozycji przebiega: róg Rynkowej – Grzybowskiej, północna strona Grzybowskiej do Ciepłej, między Ceglaną a Grzybowską w ruinach, róg Żelaznej i Łuckiej, między ul. Łucką i Grzybowską, róg Łuckiej i Wroniej, kontrolowany jest przez oddziały własne i npla róg Łuckiej i Wroniej, placówka własna róg Prostej i Wroniej.
Godz. 21.00 – Natarcie npla na „Pluton” od rogu Ciepłej i Grzybowskiej – odparte. Godz. 20.00 - 22.00 czołgi wraz z piechotą około 30 ludzi nacierały od Żelaznej wzdłuż Grzybowskiej na Waliców – natarcie odparto. Npl ostrzeliwuje odcinek z czołgów i ckm.


* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński" 


23 sierpień

Godz. 4.30 – Placówki przy ul. Łuckiej, przy Ceglanej między Żelazną a Waliców przy Ceglanej w pobliżu Ciepłej pod silnym ogniem z granatników opla. Godz. 4.30 npl po przygotowaniu granatnikami i ckm w sile plutonu + 1 czołg i jeden wóz pancerny zaatakował placówkę przy ul. Ceglanej – został odparty. Po ponownym przygotowaniu zaatakował placówkę nr 3 przy ul. Łuckiej. Natarcie odparte przeciwuderzeniem.
Straty własne: 2 ciężko rannych i 2 lekko rannych.
Zdobycz: 1 motocykl, 1 kb, 1 lufa rkm.

Godz. 10.55 – „Gurt” – wysłał pluton w składzie 1+29 dobrze uzbrojonych z piatem do dyspozycji kpt. „Hala”.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"
 
25 sierpień – godz. 5.00 – sporadyczny ogień npla z ckm i granatników, silniejsze na ulice Żelazna – Waliców – Wronia.Straty własne:3 lekko rannych.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

 
29 sierpień
Godz. 5.00 – Odcinek kpt. „Hala” – godz. 12.00 – teren placówek 4 i 6 (Żelazna – Ciepła) znajdował się pod silnym ogniem granatników i km. Placówka nr 3 (Wronia – Żelazna) ostrzelana słabym ogniem granatników. Placówki 1 i 2 były ostrzeliwane słabym ogniem ckm z Towarowej i z Grzybowskiej. Nie zauważono ruchów opla.
Godz. 17.00 – Odcinek kpt. „Hala” – wg meldunków budynek „Plutona” został przez opla podminowany. Na teren Haberbuscha usiłują dotrzeć patrole rekwizycyjne i ludność cywilna. Npl ostrzelał teren Haberbuscha z czołgów, granatników i ckm. Placówka 3, będąca między Łucką a Grzybowską wysłała patrol w kierunku Grzybowskiej, o godz. 3.00 patrol nie napotkał opla. Godz. 11.00 – ruch patrolu opla przy ul. Żelaznej róg Grzybowskiej,
po ostrzelaniu patrol wycofał się.
Straty własne: 2 ciężko rannych.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

Zdjęcie: Tablica upamiętniająca Batalion Sowińskiego ustawiona
przy ulicy Wroniej/ Grzybowskiej w Warszawie

W pierwszych dniach września Niemcy podjęli znów energiczne uderzenia na stanowiska polskie, wsparte ogniem dział, karabinów maszynowych i lotnictwa. Powstańcy ulegli nawale ognia i oddali zakłady Haberbuscha i Plutona, lecz następnego dnia w przeciwataku odzyskali je ponownie. W dniu 7 września, oddziały kpt. Hala, wzmocnione przez kpt. Ruma, na osobisty rozkaz gen. Montera, odbiły ponownie pozycje przy ul. Ciepłej i Grzybowskiej 28/30.

W batalionie Hala zwracał na siebie uwagę młody kapelan ks. Struś. Nosił dystynkcje kpt. i pistolet na pasie. Więcej zajmował się walką i organizacją batalionu, niż służbą związaną z jego powołaniem kapłańskim. Interweniował często w działaniach batalionu i wydawał rozkazy, co gniewało oficerów.

- Niech ksiądz się nie wtrąca do spraw, które do księdza nie należą. My tu dowodzimy, a nie ksiądz. Ksiądz się zajmie nami, gdy Niemcy zrobią z nas trupki. Na razie należy tylko modlić się i błogosławić nas.

Ksiądz Struś przyznawał rację, przepraszał, ale za chwilę znowu temperament ponosił go i wracał do roli oficera dowodzącego. Zagończyk raz zażartował:

- To jest jedyny oficer między nami, który od razu został kapitanem, a nigdy nie był starszym strzelcem.

W istocie rzeczy ks. Struś nie był jedynym między obecnymi, którzy doszli do stopni oficerskich w podobnych warunkach. W ostatniej fazie powstania ks. Struś otrzymał awans na majora i poszedł do niewoli w nowiutkiej, wyjściowej rogatywce oficerskiej, majorowskiej.


Na zdjęciu po prawej ks. Władysław Zbłowski "Struś"

Jak podaje ks. Władysław Zbłowski:

W Armii Krajowej, jak w każdej armii w czasie wojny, awansowano do wyższych stopni. Wiedzieliśmy, że mam otrzymać awans na majora. Kapitan Hal powiedział, że jak o tym się dowie pierwszy, to najpierw wsadzi mnie pod strażą na jedną noc do piwnicy. Jednak w połowie września, jako pierwszy dowiedziałem się o odznaczeniu Hala, więc piwnica mnie ominęła. Było to tak. Któregoś dnia po południu wracałem ulicą Ceglaną z obchodu, a pod bramą naszego domu stoi gromada ludzi. Podszedł do mnie kpt. Hal i powiada:

- Rabin, przywitaj się z generałem Borem. Salutuję i melduję się. Gen. Bór podaje mi rękę i powiada:

- Proszę złożyć gratulacje kpt. Halowi bo został udekorowany Krzyżem Virtuti Militari.

A ja na to:

- A majora kiedy dostanie?

Wybuchł ogólny śmiech. Oczywiście gratulacje Halowi złożyłem i cieszyłem się, że otrzymał tak wysokie odznaczenie wojskowe. Zasługiwał na nie, gdyż był wspaniałym i dzielnym dowódcą. Już w czasie powstania żołnierze nucili o nim piosenki.


Wrzesień 1944. Ceremonia odznaczenia kpt. "Hala", odznaczający ppłk Franciszek Rataj "Paweł" (od 5 IX dowódca zachodniego odcinka obrony)

Zdjęcie: piąty od lewej Mjr "Zagończyk", następnie ppłk Franciszek Rataj "Paweł", następnie stojący kpt. Hal, dalej siedząc Tadeusz Zarzycki na uroczystości z
okazji odznaczeń oficerów Armii Krajowej,

Kiedyś po wojnie jechałem tramwajem Krakowskim Przedmieściem. Na przeciwko mnie siedział młody człowiek i nucił sobie pod nosem powstańczą piosenkę o Halu. Zapytałem go, czy był w oddziałach Hala.

- Tak!

- A kto Pana zaprzysięgał? - zapytałem

- Ksiądz "Struś"!

- To ja, a pan mnie nie poznał?

- Nie, bo tylko raz widziałem księdza przy przysiędze.


...Po opanowaniu naszych pozycji na Woli, Niemcy przecięli Warszawę na dwie części..., ... Nasze oddziały przeszły na ulicę Ceglaną, Waliców i na tereny fabryki Haberbuscha. W koszarach policji granatowej na ulicy Ciepłej wykryliśmy zamurowaną piwnicę z zamszowymi butami. Zapanowała krótka radość bo były same lewe. Musi być też druga piwnica z samymi prawymi - powiada kpt. Hal. I miał rację, znaleźliśmy je.

- A dla mnie buty? - zapytałem. Bo prawie wszystkie już chłopcy rozebrali i zostało jedynie kilka par małych. I właśnie jedna z tych par była jakby dla mnie zrobiona ...

... Posesja Haberbusha, gdzie gospodarowaliśmy się, stanowiła cały osobny świat piwnic. Najpierw spaliśmy na workach cukru, a worków z surowym i palonym jęczmieniem używaliśmy do ochrony okien i barykad. Nasi wojacy z Woli zaraz też znaleźli stróża tej posesji i z nim odkryli zamurowane jeszcze przed wojną dwie piwnice. Znaleziono tam różne dobre rzeczy do picia i jedzenia. ..., ... Dobrze, że to wszystko znaleziono, bo ludność Warszawy - szczególnie cywilna - zaczynała głodować. Produkty spożywcze trzeba było rozdzielać sprawiedliwie i według przepisów. Zajmowały się tym specjalne służby. Po te artykuły tworzyły się kolejki oczywiście z odpowiednimi poleceniami kwatermistrzowskimi...


Ceglana 3, tutaj znajdowała się kwatera oddziałów kpt. "Hala"

... Jak na Woli z bliskiej odległości odpieraliśmy wściekłe ataki Niemców, chcących przebić się do mostu Kierbedzia, tak i na tym odcinku była walka pozycyjna. Pozycje walczących stron znajdowały się od siebie zaledwie o dziewięć do czternastu metrów, tak że w chwilach wolnych od strzelania można było usłyszeć przytłumione rozmowy przeciwnika. Na tym odcinku byli też w służbie niemieckiej ukraińscy własowcy, ale nie wprowadzono ich do działań ofensywnych. Któregoś dnia w południe dwóch pijanych własowców przedostało się przez barykadę na ulicy Grzybowskiej na naszą stronę. Natychmiast ich schwytano i od nich dopiero dowiedzieliśmy się, że tu stoją własowcy pod dowództwem jakiegoś atamana. Przekazaliśmy ich do Naczelnej Kwatery. Tam zostali dokładnie przesłuchani, nie znam treści tych przesłuchań, ale mogło z nich wynikać, że morale oddziałów ukraińskich było niskie, bo Naczelna Kwatera zdecydowała podjąć próbę przeciągnięcia ich na naszą stronę. Z jej polecenia wysłaliśmy na ich stronę jednego z naszych kurierów - "Zająca" (Józef Gajos). Był to chłopiec około 12-tu lat, który się tam udał "w poszukiwaniu matki". Do kieszeni dostał kawałek chleba, a w zanadrzu miał list dowództwa własowców z propozycją przejścia na naszą stronę. Chłopak szczęśliwie przeszedł, ale został natychmiast schwytany i zaprowadzony do atamana.

Znaleziono przy nim list pisany po ukraińsku przez naszego adiutanta "Jarzębinę" (Paweł Wiśniewski). Na tym odcinku znaleźli się w tym czasie dwaj gestapowcy, którym ataman zrelacjonował, że chłopiec szuka matki, ale listu naturalnie nie pokazał. Kazali chłopaka rozstrzelać i poszli. Tymczasem ataman obdarzył chłopca cukierkami i ciastkami, wysłał go z powrotem do nas, a w swym liście radził nam przejść na ich stronę, bo - jak pisał - wasza sprawa i tak jest przegrana. Chłopiec wrócił szczęśliwie i za to został kapralem i otrzymał Krzyż Walecznych.

Niemcy ponawiali na nas ataki o stałych godzinach, tak że byliśmy na to przygotowani. U nas strzelano rzadko, ale celnie. Przyznali to i sami Niemcy. Skąd znamy tę opinię? W końcu sierpnia ogłoszono trzydniowe zawieszenie broni i zaproszono naszych oficerów na spotkanie by przekazać pewne propozycje niemieckie. Odbyło się ono na środku jezdni ulicy Grzybowskiej z zapewnieniem, że nikomu się nic nie stanie. W wyznaczonym miejscu postawili stół, a na nim wino, ciastka i papierosy. Zostałem wydelegowany na to spotkanie z pewnym oficerem, jako negocjator i tłumacz zarazem. Z niemieckiej strony przybyli major i kapitan. Rozmawialiśmy po niemiecku. Ich propozycje były krótkie: zakończyć powstanie, przejść na ich stronę, uzbroją nas i razem pójdziemy na Rosjan. Nic nie odpowiedziałem, bo nie do nas należało wyrażenie jakichkolwiek opinii, ale przyrzekłem, że ich propozycje przekażę dowództwu. Oni właśnie na tym spotkaniu przyznali, że nasi strzelają rzadko, ale celnie. Niestety, wina, ciastek, ani papierosów nie próbowaliśmy. Podczas tych rozmów wyczuwało się wokół ogromne napięcie i dużo niewidzialnych oczu żołnierzy wpatrzonych w negocjatorów, z bronią gotową do strzału. Na zakończenie zasalutowaliśmy i rozeszliśmy się na swoje strony...

... Na ulicy Waliców mieliśmy też barykadę. Któregoś dnia zjawili się tam fotoreporterzy z Naczelnej Kwatery Powstania i zaczęli nas fotografować. Podobało się im, że jesteśmy ubrani w mundury SS-manów. I kapelan też. Część odbitek sprezentowali nam na pamiątkę. Dwa fotosy z tego filmu przetrwały powstanie i przechowałem je przez wojnę jako coś najdroższego, jako dokument, że wolność nie ma ceny. Przedstawiają one tę samą sytuację - pogrzeb łącznika "Orła Białego".






Zdjęcia: Pogrzeb młodego łącznika "Orła Białego" - syna por. Jerzego Wysockiego,
na podwórzu przy ul. Ceglanej 3. Przemawia kapelan "Struś", salutuje kpt. "Hal"


27 wrzesień – godz. 6.00
Na odcinku Hala do godz. 21.00 npl ostrzeliwał ogniem nękającym z granatników i broni maszynowej nasze stanowiska, po godz. 21.00 trwał tylko słaby ogień z broni maszynowej.
Straty własne: kpt. Hal – 1 lekko ranny

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

28 wrzesień – godz. 6.00
Ogólne: Wskutek hałasu spowodowanego przez ludzi pobierających jęczmień z terenu Haberbuscha ul. Ceglana została ostrzelana silnym ogniem granatników. Jeden z pobierających jęczmień został ciężko ranny.

* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"

29 wrzesień – godz. 7.00
Straty własne: 2 lekko rannych



* meldunek sytuacyjny kpt. "Hal", batalion "Sowiński"





W obliczu Boga Wszechmogącego
i Najświętszej Maryi Panny,
Królowej Korony Polskiej,
przysięgam być wierny Ojczyźnie mej,
Rzeczypospolitej Polskiej.
Stać nieugięcie na straży jej honoru,
o wyzwolenie z niewoli
walczyć ze wszystkich sił,
aż do ofiary mego życia.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej,
Naczelnemu Wodzowi
i wyznaczonemu przezeń
Dowódcy Armii Krajowej
będę bezwzględnie posłuszny
a tajemnicy niezłomnie dochowam,
cokolwiek by mnie spotkać miało.
Tak mi dopomóż Bóg.
Tekst przysięgi żołnierzy Armii Krajowej