W odpowiedzi fałszerzom historii

 

Autorzy licznych publikacji zakłamując prawdziwą historię twierdzą, że kapitan Wacław Stykowski „Hal” tolerował jednostki kryminalne. Wysługiwał się nimi, co więcej chronił swych żołnierzy, rzucając podejrzenia na niemieckich dywersantów. Oskarżają go również o antysemityzm.

W archiwaliach z okresu Powstania Warszawskiego `44 można przeczytać o utworzonym w Zgrupowaniu kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” oddziale przeznaczonym do akcji specjalnych. Nie ma jednak świadectw na to, aby składał się on z kryminalistów i dokonywał czynów uznanych za bandyckie. Oddział specjalny wchodził w skład Batalionu AK „Gen. Józefa Sowińskiego”, którego w ówczesnym czasie dowódcą był por. Romuald Podwysocki („Ostoja”). 1 Kpt. „Hal” był Komendantem 2 Rejonu III Obwodu Wola, a następnie Komendantem całego III Obwodu Wola, oraz dowódcą Zgrupowania i „Odcinka bojowego Północnego” w ramach „Odcinka Zachodniego” (odcinka „twardego frontu”) w Śródmieściu Północnym. 2

Nie ma też jednoznacznego stwierdzenia, że na bezpośrednim zapleczu linii bojowej (tzw. pasie przyfrontowym) rabowano i zabijano tylko Żydów. Wszelkie tego typu domniemania opierają się na notatce z przesłuchania osoby, która jak opowiadała, że po zranieniu udało się jej umknąć oprawcom. Człowiek ten odmówił jednak podpisania zeznań, co podważa jego wiarygodność jako świadka. 3

Zachowane dokumenty pozwalają przyjąć, że na terenie obsadzonym przez oddziały pod dowództwem kpt. „Hala” pojawili się osobnicy udający żołnierzy AK, którzy dokonali mordów rabunkowych. 4 Dowódca Obwodu I Śródmieście, ppłk Franciszek Edward Pfeiffer („Radwan”) już 5 września raportował, że : „... pojawiają się wśród pasa przyfrontowego i w schronach różni osobnicy z opaskami A.K. Na razie nieuchwytni, którzy rozsiewają trwożliwe pogłoski i namawiają ludność cyw. do przechodzenia na stronę npla. W wyniku agitacji zebrało się kilkadziesiąt osób na odcinku kpt. „Hala”, który nie dopuścił do przejścia” 5

W dokumentach można też odnaleźć przesłanki o tym, że owymi „osobnikami z opaskami AK” byli prawdopodobnie dywersanci. Jak raportował dowodzący sąsiednim II batalionem Zgrupowania AK Chrobry II kpt. Wacław Zagórski („Lech Grzybowski”) : „... panuje na ogół przekonanie, że są to mordy o charakterze rabunkowym, dokonane przez bandytów udających żołnierzy AK. Pewne okoliczności jednak nasuwają podejrzenia, że mamy do czynienia z planową akcją prowokacyjną obcych agentur, mających na celu skompromitowanie Armii Krajowej. ...” 6 Jednego z dywersantów udało się pochwycić i zlikwidować. 7

Reagując na akty dywersyjne, kpt. „Hal” zaapelował do dowódcy IV Rejonu Obwodu I Śródmieście Okręgu Warszawa AK, mjr Stanisława Steczkowskiego („Zagończyka”) o utworzenie sądów polowych, które miałyby ukrócić rabunki.8 Nie czekając na decyzję, kapitan Wacław Stykowski wyprowadził na teren patrole, oraz rozpoczął dochodzenie wewnętrzne. 9 Równocześnie rozwikłaniem sprawy zajął się ppor. Eugeniusz Gajewski („Gaj”) z żandarmerii Zgrupowania AK „Chrobry II”.

Z dokumentów wynika, że z zamieszania spowodowanego nieprzyjacielską dywersją postanowił skorzystać żołnierz, który miał za sobą służbę jeszcze w 2 Rejonie III Obwodu Okręgu Warszawa AK, kpr. Marian Karolak („Mat Unrug”). Został on zatrzymany przez jeden z patroli z oddziałów kpt. „Hala”. „Mat Unrug” przyznał się do zabójstwa kilku osób. Po rozbrojeniu i przeszukaniu (podczas którego znaleziono 6000 zł i wartościowe przedmioty pochodzące z rabunku), a następnie udowodnieniu winy został on przez patrol na miejscu rozstrzelany około 1 00 w nocy dnia 12 września 1944 roku. 10

Żołnierze prowadzący dochodzenie z polecenia kpt. „Hala”, oraz prowadzący śledztwo żandarmi ustalili także, że w sprawę byli zamieszani kolejni żołnierze z przeszłością konspiracyjną, sierż. Robert Kamiński („Francuz”), oraz strz. Stanisław Surała („Żyd”). Obaj zostali przez kpt. „Hala” zatrzymani, a następnie zajęła się nimi żandarmeria polowa. 11 Po przesłuchaniach i niezbędnych czynnościach, prokurator Wojskowego Sądu Specjalnego umorzył postępowanie wobec „Żyda”.

Francuza” śledczy pozostawili w areszcie celem dalszego wyjaśnienia. 12

O dokonanie mordów posądza się również dwóch braci o nazwisku Mucha., kpr. „Muchę” i st. strz. „Wronę”

W rzeczywistości jednak zostali oni błędnie rozpoznani przez prowadzących sprawę żandarmów. Kapral „Mucha” naprawdę nazywał się Edward Waligóra, a jego brat „Wrona” - Władysław. 13 Obaj bracia byli żołnierzami specjalnego oddziału. Nie ma jednak dowodów na to, że „Mucha” i „Wrona” wykorzystywali swoją pozycję do prowadzenia działalności rabunkowej i bandyckiej. Należy nadmienić, że st. strz. „Wrona” nie doczekał chwili, kiedy popełniono zbrodnie. Poległ podczas jednego z wcześniejszych starć z Niemcami, przed 11 września 1944 roku. 14

Tak więc, posądzanie i oskarżanie kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” o tolerowanie jednostek kryminalnych, wysługiwanie się nimi i chronienie ich, rzucając podejrzenia na dywersantów niemieckich, oraz oskarżanie o to, że był antysemitą jest nieprawdziwe i bezpodstawne.. Wnioski które się same nasuwają pozostawiamy do Państwa oceny.





Przypisy



  1. WIH III/43/27c ; biogram MPW R. Podwysocki - dostęp 26 II 2020 r.
  2. J.W. Stykowski Kapitan Hal kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim ` 44 Warszawa Capital 2017 r. s 25 – 27 ; biogramy MPW W. Stykowski - dostęp 26 II 2020 r.
  3. AAN 203/X-32 k, 64, 65, 68
  4. AAN 203/ X-32 k,66
  5. WIH III/43/4 k,76
  6. AAN203/X-32 k,58,59
  7. AAN203/X-32 k, 80
  8. AAN 203/X-32 k,62
  9. AAN 203-X 32 k, 63
  10. AAN 203/X-32 k,68
  11. WIH III/43/72, t 4 k, 23
  12. AAN203/X-32 k, 79
  13. biogramy MPW E. Waligóra, Wł. Waligóra – dostęp 26 II 2020 r.
  14. J.W. Stykowski Kapitan Hal kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim `44 Warszawa Capital
        2017 r. s 392 ;AAN 203/X-32 k, 54a


Informacja dodatkowa :

W opracowaniu wykorzystano tekst wystąpienia Muzeum Powstania Warszawskiego z 2016 roku autorstwa p. Rafała Brodackiego skierowanego do p. Tomasza Ganicza Prezesa Fundacji Wikimedia Polska ul. Tuwima 95 90-031 Łódź z prośbą o dokonanie niezbędnej korekty w biogramie kpt. Wacława Stykowskiego ("Hala") na stronie Wikipedii. 
 
 
 
 
Do  niektórych autorów publikacji i instytucji dalej zakłamujących historię dotyczącą  okresu Powstania Warszawskiego 1944 roku, w tym działalności żołnierzy AK z oddziałów kapitana Wacława Stykowskiego "Hala" i samego kapitana "Hala", zostały skierowane listy. Kilka z nich prezentujemy poniżej.


                                                                                                            Warszawa 03. 3 2020 r.

                                                                Pan

                                                                        Janusz Ryszard Marszalec


Zwracam się do Pana o zaniechanie przedstawiania kłamstw historycznych przekazywanych w

Pana publikacjach dotyczących okresu II Wojny Światowej, a dokładnie Powstania

Warszawskiego `44, oraz żołnierzy AK. z oddziałów kpt. „Hala” Wacława Stykowskiego jak i samej

osoby kpt. „Hala”.

Od momentu zabrania głosu w tej sprawie Pan, wraz z grupą kilku historyków i nie tylko

historyków, powielacie kłamstwo wymyślone i zmanipulowane w 1994 roku przez redaktora

Gazety Wyborczej Michała Cichego, na 50-tą rocznicę Powstania Warszawskiego. W artykule

Polacy - Żydzi czarne karty Powstania” mogliśmy przeczytać, że podczas trwającego powstania

w Warszawie, powstańcy z Armii Krajowej zamordowali osoby cywilne, w tym kobiety i dzieci,

pochodzenia żydowskiego na ul. Prostej i Twardej. Napisał Pan o tym m. in. w swojej pracy

doktorskiej obronionej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w 1999 r., w wydanej drukiem

książce „Ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego w Powstaniu Warszawskim” (Oficyna

wydawnicza Rytm Warszawa 1999), oraz w ostatniej publikacji wydanej w październiku 2018 r.

przez I.P.N „Porządek publiczny i bezpieczeństwo w okupacyjnej Warszawie - studia historyczne

pod redakcją Roberta Spałka”. Jest Pan również twórcą haseł dotyczących tego tematu w

Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powstania Warszawskiego, niestety haseł zakłamanych.

W tej ostatniej publikacji w rozdziale: Porządek i bezpieczeństwo publiczne w Powstaniu

Warszawskim na str. 262 napisał Pan że: cyt. „Warunki sprzyjały rozwojowi przestępczości i

pijaństwa. Ofiarami kradzieży i morderstw padali cywile i żołnierze Zgrupowania „Chrobry II”.Jako

sprawców wskazywano kilku żołnierzy z oddziału kpt. Wacława Stykowskiego „Hala”, lokalnego

dowódcy AK. … Bandyci z oddziału „Hala” najwyraźniej sądzili, że w wojennym chaosie nikt nie

upomni się o najsłabszych.” i zrobił Pan przypis nr.13, a w nim: cyt. „Najnowszy stan wiedzy zob.B.

Engelking, D. Libionka, Żydzi w powstańczej Warszawie Warszawa 2009, s. 181-191.

Za to na facebooku podziękował Panu D. Libionka.- „przeczytałem świetny tekst, …”.

Powtórzył Pan również kilka kłamstw o kpt. „Halu” i napisał o tym, że przynajmniej jeden z

żołnierzy był przed powstaniem szmalcownikiem.

Proponuję i doradzam dr. historii jakim Pan jest, zbadanie istniejących dokumentów (może należy

zrobić to ponownie), bo nie jestem przekonany że Pan je badał. Dokumenty dostępne są w

archiwach i po ich dogłębnej analizie i badaniach, zgodnie z wszelkimi zasadami wykształconego

historyka, należy przedstawić prawdę, która jest tam widoczna, a nie prezentować ohydne i zmanipulowane kłamstwa, które oczerniają bohaterów Powstania Warszawskiego `44. Podpowiadam, że kilka ważnych i udokumentowanych informacji można odszukać również w muzeach.

Od 2013 roku zajmowałem się tą sprawą. Zbadałem istniejące dostępne dokumenty i uważam, że

takie wnioski jakie Pan przedstawił i dalej je prezentuje, są błędne, nieprawdziwe i krzywdzące.

Nie wiem czy robi Pan to celowo, czy z dość lekkiego podejścia do tej jakże ważnej sprawy.

Wynikiem przeprowadzonych przeze mnie badań, jest opracowanie zamieszczone na stronie

internetowej ŚZŻAK w 2016 roku - „Kpt. Hal ustalenie prawdy”, oraz książka „Kpt. „Hal” kulisy

fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim `44”, którą wydało wydawnictwo Capital w 2017

roku. W opracowaniu, oraz w książce, zamieszczone są kopie większości istotnych dla sprawy

dokumentów, z którymi można się zapoznać. Dokumenty te zostały wytworzone w czasie

Powstania Warszawskiego i obecnie znajdują się w zasobach Archiwum Akt Nowych w Warszawie.

W związku z powyższym w najnowszej Pańskiej publikacji przypis nr. 13 jest nieprawidłowy, na co

zwracam Panu uwagę.

W Biuletynie IPN nr 5 (64) maj 2006 w artykule „W odpowiedzi Panu Piotrowi Gontarczykowi” na jego artykuł „Granaty w marmoladzie - w sprawie artykułu Janusza Marszalca” napisał Pan między innymi:

...Jeśli sympatie i fobie biorą górę u historyka, nie ma mowy o pisaniu „tak, jak naprawdę było”. Ja rzeczywiście nie zionę nienawiścią do tych, o których piszę. Wszyscy, którzy parają się historią, wiedzą jak trudno czasami panować nad emocjami...I tak oto doszliśmy do meritum – do spraw metody historycznej, które wiążą się nierozerwalnie z kwestią postrzegania świata i ludzi. Ja będę zalecał umiar i chłodną analizę. Pozwoli to uniknąć uproszczeń … Nie wystarczy przy tak poważnej sprawie jak śmierć zastrzelonych ludzi podeprzeć się jedną sygnaturą. Trzymanie emocji na wodzy zaowocuje też dobrym rozumieniem tekstów źródłowych.”

W przypadku Pańskich publikacji na temat kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” mojego Ojca i jego żołnierzy nie znajduję tych Pańskich przemyśleń i uważam, że nie są szczere, co wskazuje na Pańską złą wolę i zupełne zakłamanie.

Co do Pańskich przemyśleń na temat zastrzelonych ludzi – ja dodałbym, że przy tak poważnej sprawie jak śmierć zastrzelonych ludzi, nie wystarczy podeprzeć się jedną sygnaturą, ale należy wszystkie dostępne dokumenty rzetelnie zbadać i nie opierać się na zmanipulowanej wersji, wcześniej prezentowanej przez innych.

Z przykrością muszę stwierdzić, że dotychczasowe działania i przedstawiana przez Pana kłamliwa

historia dotycząca Powstania Warszawskiego `44,w tym kpt. Wacława Stykowskiego „Hala”, jest krzywdząca, pełna pomówień i sprawia, iż Pańska wiarygodność jako historyka jest wątpliwa.

Dlaczego nie chce napisać Pan prawdy ?.

Oczekując odpowiedzi

Jacek Wacław Stykowski

                                             Na list nie otrzymałem odpowiedzi

 

                                                                                                                                    Warszawa 10 03 2020 r.

            

                                                                                         Muzeum Getta Warszawskiego

                                                                                        Instytucja w organizacji

                                                                                        00 – 108 Warszawa ul. Zielna 39


Kilka dni temu przeglądając internet odwiedziłem stronę Muzeum Getta Warszawskiego i między innymi zapoznałem się z felietonem dr. Pawła Wieczorka „Żydzi w Powstaniu Warszawskim” z dnia 13 08 2019 roku. W felietonie autor podał informację następującej treści:

„Odnotowano kilka przypadków mordów na Żydach dokonanych przez polskich powstańców. Najtragiczniejszy w swym wymiarze był masowy mord dokonany 11 września na ul. Prostej 4. Wówczas to żołnierze AK podlegli kpt. Wacławowi Stykowskiemu ps. „Hal” pozbawili życia kilkunastu żydowskich cywili, głównie kobiety i dzieci. Nieznane pozostają motywy tej zbrodni. Jedno było pewne – żydowskie pochodzenie bezbronnych ofiar. ..”

W związku z zamieszczoną informacją, wyjaśniam iż faktycznie zdarzenie takie miało miejsce, ale nie dokonali tego polscy powstańcy podlegli kpt. Wacławowi Stykowskiemu, lecz jak wskazują dokumenty, mogli tego dokonać dywersanci podszywający się pod żołnierzy AK, operujący na zapleczach linii bojowych w tym rejonie.

Nie jest udowodnione, że zamordowanymi byli tylko Żydzi obywatele polscy, jak również Polacy pochodzenia rzymsko-katolickiego.

Rzeczywiście jeden z żołnierzy kpr. Marian Karolak („Mat Unrug”) dokonał zabójstwa kilku osób cywilnych, lecz akt ten był dokonany na własną rękę poza służbą w celach rabunkowych. Po zdarzeniu natychmiast został on zatrzymany przez patrol z oddziałów kpt. „Hala”. Po rozbrojeniu, odebraniu łupów z napadu, oraz udowodnieniu winy, na miejscu został przez patrol rozstrzelany.

Kpt. „Hal”, oraz żandarmeria AK prowadziła śledztwo w tej sprawie i podejrzani zostali aresztowani i przekazani prokuratorowi Wojskowego Sądu Specjalnego.

Piszę o tym w książce „Kapitan Hal kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim`44” wydanej przez wydawnictwo Capital w 2017 r. w Warszawie, której egzemplarz przekazuję w darze Muzeum Getta Warszawskiego.

Informuję Państwa również, że w książce „Chłopak z Katynia” autorstwa Jerzego A. Wlazło, której wydawcą jest wydawnictwo „Agora” Warszawa 2018 r., żołnierz AK Henryk Troszczyński, uczestnik Powstania Warszawskiego `44 wspomina o komórce AK umiejscowionej na Woli w wesołym miasteczku „Wenecja”, którą kierował kpt. „Hal” Wacław Stykowski. Komórka ta pomagała Żydom w Getcie Warszawskim, organizując i przerzucając żywność i odzież na teren Getta. Wyciągali również Żydów na drugą stronę muru.

Wierzę, że w programie edukacyjnym znajdzie się uczciwa apolityczna prezentacja faktów i wydarzeń jakie miały wówczas miejsce.

Wierzę, że w swoich pracach muzealnych i przekazach medialnych prezentować będą Państwo prawdę i prawdziwą ówczesną rzeczywistość, dotyczącą jakże trudnego czasu istnienie Getta Warszawskiego, czego Państwu życzę.


Jacek Wacław Stykowski

      Na list otrzymałem odpowiedź w którym Pan dyrektor Albert Stankowski poinformował mnie, że :

Cyt.  "Muzeum Getta Warszawskiego jest budowane w oparciu o historyczną prawdę potwierdzoną materiałami źródłowymi. Każdy przypadek zasługuje na wnikliwą analizę, każde nowe źródło informacji wymaga dogłębnej weryfikacji. Należy to do obowiązków pracujących dla naszego Muzeum historyków. Przesłane przez Pana informacje przekazaliśmy dr Pawłowi Wieczorkowi z prośbą o przeanalizowanie ich i odniesienie się do poruszonych przez Pana spraw." [....]

        Z przykrością odnotowuję fakt, że do dnia 14 lutego 2024 roku nie otrzymałem ze strony Muzeum, ani pracującego dla Muzeum historyka dr Pawła Wieczorka, żadnego odniesienia do poruszonych spraw w moim liście. Przypomnę, że list wysłany był 10 marca 2020 roku, a więc prawie 4 lata temu.

                    


                                                                                                        Warszawa 15 luty 2021 r.


                                                                    Pan Dyrektor dr Karol Nawrocki

                                                                    Muzeum II Wojny Światowej

                                                                    pl. Władysława Bartoszewskiego 1
                                                                    80-862 Gdańsk



Przeglądając ostatnio strony internetowe natrafiłem na stronę z zamieszczonym tam tekstem książki „Płacz po Warszawie” Powstanie Warszawskie 1944. Dzienniki. Świadectwa - opracowane przez Wiktorię Śliwowską, Janusza Marszalca i Artura Wodzińskiego.

Książka posiada ISBN 978-83-63029-20-3, rok wydania 2014, a wydawcą jest Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Muszę zwrócić Państwa uwagę, na poruszoną w książce sprawę, dotyczącą opisanych przez dr. Janusza Marszalca morderstw ludności cywilnej dokonanych rzekomo przez żołnierzy AK z oddziałów kpt. Wacława Stykowskiego „Hala”, podczas trwającego Powstania Warszawskiego `44 r

W posłowiu - Postawy społeczne w Powstaniu Warszawskim, (Powstańcy) na stronach 189, 190 i 191 dr J. Marszalec kolejny raz przedstawił kłamliwą i fałszywą wersję historii, krzywdzącą bohaterów Powstania Warszawskiego `44, w tym mojego Ojca.

Postawiony przez dr historii zarzut dokonania morderstw kilku żołnierzom kpt. „Hala” jest kłamstwem i szkalowaniem żołnierzy AK. Dwóch z wymienionych żołnierzy kpr. „Mucha” i kpr. „Wrona” bracia Edward i Władysław Waligóra, to zasłużeni żołnierze powstania odznaczeni Krzyżem Walecznych. Ponadto jeden z nich, kpr. „Wrona” już nie żył, (poległ w walce z niemieckim wrogiem) gdy rzekomo żołnierze kpt. „Hala” dokonać mieli mordu na cywilach pochodzenia żydowskiego, w tym kobietach i dzieciach. Drugi, kpr. „Mucha” został błędnie rozpoznany przez prowadzącego dochodzenie żandarma. Wymysły dr Marszalca dotyczące zastrzelenia „Wrony” w niejasnych okolicznościach przez kolegów z oddziału „Hala” mają się nijak z faktami. W dodatku dr Marszalec posądza „Muchę”, który jest bratem bliźniakiem „Wrony”, o udział w jego zastrzeleniu. Napisał, że cyt :”(co ciekawe, „Mucha” był członkiem patrolu Dmowskiego, który rozstrzelał „Wronę i „Mata Unruga)”.

Prawda jest taka, że patrol pod dowództwem kpr. „Dmowskiego” z oddziału kpt. „Hala” złapał na gorącym uczynku popełnienia zbrodni jednego żołnierza, kpr. „Unruga” i po udowodnieniu mu winy został on przez patrol zastrzelony.

Innego żołnierza wymienianego przez dr historii sierż. „Francuza” Roberta Kamińskiego (jak się okazuje o którym wie niewiele) kpt. „Hal” za systematyczny rabunek aresztował i przekazał żandarmerii AK. Ta wraz z aktami sprawy przekazała go prokuratorowi WSS. Prokurator decydował o jego dalszym losie.

Dr. Marszalec w przestawionej swojej wersji wydarzeń prezentuje - cyt: „Dwuznaczna była postawa kpt. „Hala”, który chronił swych żołnierzy przed zarzutami zamordowania mieszkańców piwnic na Twardej i Prostej, kierując podejrzenia na dywersantów niemieckich. Ponadto odmówił wydania podejrzanego Francuza żandarmerii, dzięki czemu ten zyskał czas, aby uciec.

Jak wynika z powyższego i nie tylko, kpt „Hal” reagował na przejawy bandytyzmu i nie ukrywał ich, ale je zwalczał.

Ponadto istnieją meldunki dowódców: kpt. „Lecha Grzybowskiego”, oraz kpt. „Hala” mówiące o tym,że morderstw mogli dokonać bandyci udający żołnierzy AK, lub też była to planowa akcja prowokacyjna obcych agentur mająca na celu skompromitowanie Armii Krajowej. Kpt. „Hal” określił to jako akcję dywersyjną wroga mającą zohydzić oddziały AK w opinii publicznej i przy ewentualnym wkroczeniu armii bolszewickiej pozostawić NKWD rolę katów na członkach AK.

Przypisywanie kpt. Wacławowi Stykowskiemu dwuznacznej postawy jest wielkim nadużyciem i szkalowaniem jego postaci.

Jestem synem kpt. „Hala” i ta sprawa dotyczy także mnie. Jest to przykre dla mnie i dla mojej rodziny.

Polski doktor historii przeinacza i zakłamuje zaistniałe fakty i zdarzenia historyczne. Przypisuje żołnierzom i oficerom AK postawy antysemickie, zarzuca (przynajmniej jednemu) szmalcownictwo i nie jednemu morderstwa ludności cywilnej pochodzenia żydowskiego.

W podtytule książki „Płacz po Warszawie” użyto zwrotów : dzienniki i świadectwa.

Opracowanie dr J. Marszalca w tym przypadku jest tego zaprzeczeniem i nie powinno być dalej w takiej formie prezentowane w materiałach wydawanych przez muzealne wydawnictwo, przez wydawnictwo Muzeum II Wojny Światowej. Chcę wierzyć,że dokonacie Państwo stosownej korekty.

Od 2013 roku zajmowałem i zajmuje się tą sprawą. Zbadałem istniejące dostępne dokumenty i uważam, że takie wnioski jakie przedstawił i dalej prezentuje dr Janusz Marszalec są błędne, nieprawdziwe i krzywdzące bohaterów Powstania Warszawskiego `44 roku.

Wynikiem przeprowadzonych przeze mnie badań, jest opracowanie zamieszczone na stronie internetowej ŚZŻAK w 2016 roku (kpt. „Hal” ustalenie prawdy). Jest to „Analiza publikacji oczerniających organizacje niepodległościowe, Armię Krajową, w tym kapitana Wacława Stykowskiego „Hal”, „Gorczyc” i jego żołnierzy - Prawdziwe fakty widoczne i udokumentowane w materiałach historycznych”, oraz książka „Kapitan „Hal” kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim `44”, którą wydało wydawnictwo Capital w 2017 roku. W opracowaniu oraz książce, zamieszczone są kopie większości istotnych dla sprawy dokumentów, z którymi można się zapoznać. Dokumenty te zostały wytworzone w czasie Powstania Warszawskiego i obecnie większość z nich znajduje się w zasobach Archiwum Akt Nowych w Warszawie.

W 2020 roku została wydana przez wydawnictwo Capital książka „Mity Powstania Warszawskiego” autorstwa Jarosława Kornasia. W jednym z rozdziałów zatytułowanym - Sprawa kapitana Hala - udzieliłem wywiadu autorowi odnosząc się do powyżej poruszanych zagadnień.

W październiku 2020 roku w Biuletynie IPN nr 10 Pan dr Kazimierz Krajewski opublikował obszerny artykuł : „Sprawa kapitana „Hala” - Historia jednego oszczerstwa i wielu jego skutków”.

Prawdziwa historia jest widoczna w dokumentach, a nie w manipulacji nimi i manipulacji w nich. Dokonuje się tego w celu osiągnięcia z góry założonej tezy. Niestety czynią to niektórzy nasi polscy historycy. W tej sprawie skierowałem list do dr J. Marszalca, ale do dnia dzisiejszego nie dostałem odpowiedzi.

Wierzę, że w programie edukacyjnym Muzeum II Wojny Światowej przyświeca Państwu uczciwa i apolityczna prezentacja faktów i wydarzeń jakie wówczas miały miejsce.

Wierzę, że w swoich pracach muzealnych i przekazach medialnych zamierzacie Państwo prezentować prawdę i prawdziwą ówczesną rzeczywistość jakże okrutnego czasu II Wojny Światowej, czego Państwu życzę.

W załączeniu książka mojego autorstwa, którą przekazuję w darze Muzeum II Wojny Światowej.


Z poważaniem

Jacek Wacław Stykowski

                                             Na list nie dostałem odpowiedzi 

 

 

                                                               LIST OTWARTY DO TVP HISTORIA

                                                                                                                                                    Warszawa 07 08 2020 r

Jacek Wacław Stykowski

Syn kapitana „Hala”

Adres znany redakcji


                                                                                                                                                                 TVP Historia                                                                                                                                                 Redaktor Naczelny Pan Piotr Legutko                                                                                                         00-999 Warszawa , ul. Jana Pawła Woronicza 17


Szanowni Państwo


W dniu 02.08.2020 roku w związku z obchodami 76 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego '44 około godz. 1.00 Telewizja Polska na kanale TVP Historia wyemitowała film
p.t. „Żydzi w Powstaniu Warszawskim”. Film powstał w 2004 roku. Scenarzystami filmu są Anna Ferens oraz Anna Kowalewska Onaszkiewicz. Konsultantem historycznym jest dr Janusz Marszalec. W filmie została przedstawiona historia uczestników i bohaterów Powstania Warszawskiego '44, niejednokrotnie polaków pochodzenia żydowskiego. Zaprezentowana historia nie we wszystkich relacjach jest prawdziwa.

Kłamliwe i nieprawdziwe oskarżenia dotyczące mojego Ojca, oficera AK kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” i jego żołnierzy, przedstawił w swojej filmowej wypowiedzi historyk dr Janusz Marszalec (44'-47' filmu). Żołnierzom z oddziału kpt. „Hala” zarzucił dokonanie mordu na ludności cywilnej pochodzenia żydowskiego podczas toczącego się powstania.

Na stronach internetowych Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w 2016 roku zamieszczone zostało opracowanie p.t. „Analiza publikacji oczerniających organizacje niepodległościowe, Armię Krajową, w tym kapitana Wacława Stykowskiego pseud. „Hal”, „Gorczyc” i jego żołnierzy – Prawdziwe fakty widoczne i udokumentowane w materiałach historycznych”. W opracowaniu zamieszczono fotokopie dokumentów wytworzonych podczas Powstania Warszawskiego '44.

Zarzut dokonania morderstw postawiony przez dr. historii kilku żołnierzom kpt. „Hala” jest kłamstwem i szkalowaniem żołnierzy AK. Dwóch z wymienionych żołnierzy kpr. „Mucha” i kpr. „Wrona” bracia Edward i Władysław Waligóra to zasłużeni żołnierze powstania odznaczeni Krzyżem Walecznych. Ponadto jeden z nich, kpr. „Wrona” już nie żył, (poległ w walce z niemieckim wrogiem) gdy rzekomo żołnierze kpt. „Hala” dokonać mieli mordu na cywilach pochodzenia żydowskiego, w tym kobiet i dzieci. Drugi, kpr. „Mucha” został błędnie rozpoznany.

W meldunku z dnia 12 IX 1944 r. (AAN 203/X-32, k 58-59 rękopis) dowódca batalionu II grupy Chrobry II kpt. „Lech Grzybowski”napisał:

...Panuje na ogół przekonanie, że są to mordy o charakterze rabunkowym, dokonywane przez bandytów udających żołnierzy AK. Pewne okoliczności jednak nasuwają podejrzenia, że mamy do czynienia z planową akcją prowokacyjną obcych agentur, mających na celu skompromitowanie Armii Krajowej. ...”

Kapitan „Hal” podobny pogląd zaprezentował w swoim meldunku z dnia13 IX 1944 r. (AAN 203/X-32, k 62-63) napisał:

...Odnośnie wymienionego morderstwa, że żołnierze A.K. tego rodzaju masowego mordu nie mogli dokonać. Należy się liczyć poważnie z akcją dywersyjną wroga, który w ten sposób chce zohydzić oddziały A.K. w opinii publicznej i przy ewentualnym wkroczeniu armii bolszewickiej pozostawić N.K.W.D. role swoich katów na członkach A.K...

Kapitan „Hal” reagował na wszelkiego rodzaju przejawy bandytyzmu, na jego rozkaz przeprowadzono wewnętrzne śledztwo w oddziałach. W wyniku prowadzonych działań patrol z oddziałów kpt.”Hala” złapał na gorącym uczynku popełnienia zbrodni jednego z żołnierzy kpr. „Unruga” i po rozbrojeniu go i udowodnieniu mu winy został on przez patrol zastrzelony.

Innego żołnierza - sierż „Francuza”, wymienionego przez konsultanta historycznego filmu dr. Marszalca, kpt „Hal” za systematyczny rabunek aresztował i przekazał żandarmerii AK. Ta, wraz z aktami prowadzonego śledztwa, przekazała go prokuratorowi Wojskowego Sądu Specjalnego. Prokurator zatrzymał sierż „Francuza” w areszcie w celu dalszego wyjaśnienia sprawy.

Te fakty znajdują potwierdzenie w dokumentach historycznych. W 2017 roku opisałem te wydarzenia w książce „Kapitan „Hal” kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim '44” (Wyd. Capital Warszawa 2017). Przypisywanie tych zbrodni żołnierzom mojego Ojca kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” i sugerowanie, że odbywało się to za jego przyzwoleniem jest dla mnie obraźliwe, poniżające i obraża moje uczucia i honor Polaka. Wielokrotnie w swoich publikacjach taki pogląd prezentował dr historii Janusz Marszalec. We wcześniejszych, przed wytworzeniem filmu i późniejszych, po jego wytworzeniu.

W 2017 roku dyr. TVP Historia Piotr Legutko na zadane pytanie: Jak redakcja TVP Historia rozumie i realizuje politykę historyczną ? Odpowiedział :

„Polityka historyczna kojarzy się z budowaniem narracji, opowieści o swoim kraju, która moim zdaniem jest zarezerwowana głównie dla instytucji państwowych. My rozumiemy ją przede wszystkim jako budzenie świadomości historycznej, poznawanie prawdy o historii własnego kraju – tej będącej powodem do dumy, jak i tej, za którą należy się wstydzić, ale z zachowaniem właściwej prawdzie historycznej miary.”



Jeśli budzenie świadomości historycznej ma tak wyglądać jak w filmie p. t. „Żydzi w Powstaniu Warszawskim”, który to film został zaprezentowany szerokiej rzeszy widzów w Polsce i na świecie, to ja na to nie mogę się zgodzić. Budźmy się przedstawiając prawdziwe fakty historyczne.

TVP Historia nie spełnia swojej misji i nie przekazuje prawdziwej naszej historii. Wręcz przeciwnie, przekazuje nadal zakłamane fakty wytworzone w PRL i w artykule Michała Cichego z „Gazety Wyborczej” Adama Michnika z roku 1994 Polacy – Żydzi: Czarne Karty Powstania .

Na artykuł ten odpowiedzi udzielił jako jeden z pierwszych publicysta historyczny Pan Leszek Żebrowski, wydając książkę „Paszkwil Wyborczej”. W swojej książce jako pierwszy wskazał na dokonane manipulacje materiałami historycznymi jakich dopuścił się autor artykułu w celu oskarżenia żołnierzy AK o mordy na Żydach w czasie toczącego się powstania.

Nie szkalujmy poprzez kłamstwa historyczne naszych bohaterów. Przecież cały świat to ogląda, powstają liczne publikacje za granicą z tym fałszywym przekazem. Odbiera to nam naszą dumę narodową i to my sami sobie to robimy. Nie ma i nie może być na to zgody.

Mam nadzieję, że TVP Historia zaprzestanie prezentacji tego typu filmów, dokona sprostowania i przeprosi za to niedopatrzenie rodziny pomówionych żołnierzy, bohaterów Powstania Warszawskiego'44, oraz widzów TVP Historia.

Dalsze próby szkalowania i oczerniania osoby kpt. Wacława Stykowskiego „Hala” mojego Ojca i jego żołnierzy mogą spotkać się ze skutkami prawnymi

Dla porządku dodam że: kpt. Wacław Stykowski „Hal”, „Gorczyc”, „Mer”, przedwojenny oficer, obrońca Warszawy w 1939 r., był jednym z pierwszych konspiratorów Polskiego Państwa Podziemnego. W październiku 1939 roku był założycielem tajnej grupy wojskowej zorganizowanej na terenie Warszawy, w późniejszym czasie znanej jako Związek Czynu Zbrojnego. W czasie Powstania Warszawskiego '44 obrońca Woli i Śródmieścia Północnego. Od 9 VIII 44 r. Komendant III Obwodu Wola. Po 17 VIII 44 r dowódca „Odcinka Bojowego Północnego” (twardy front) w ramach „Odcinka Zachodniego”, odznaczony między innymi Krzyżem Virtuti Militari V kl. .

Z poważaniem

Jacek Wacław Stykowski

 

Do wiadomości:

1 Członek Zarządu TVP Pan Mateusz Matyszkowicz

2 Centrum Kultury i Historii w TVP Pan Grzegorz Płaza

     Na list otrzymałem odpowiedź 18 08 2020 r. którą prezentujemy na stronie - "aktualności" w tym blogu.

Wywiad redaktora Tadeusza Płużańskiego z Jackiem Stykowskim w Polskim Radiu 24



 
 
 
 Stosowane metody zakłamywania historii na przykładzie publikacji pracownika PAN Barbary Engelking
 
 
 
 
  • Piotr Gontarczyk

 

Polski chłop jako menel i morderca Żydów

Barbara Engelking to laureatka prestiżowych nagród, ostatnio otrzymała doktorat honoris causa Uniwersytetu w Tel Awiwie. Światowa opinia publiczna nie wie, że jej publikacje to hucpa.

Dowodem na to jest manipulowanie treścią cytatów i przedstawianie fałszywych oskarżeń i plotek o rzekomych zbrodniach Polaków jako dowodów Jednym z głównych negatywnych bohaterów publikacji Barbary Engelking są polscy chłopi, z którymi z oczywistych względów spotykali się żydowscy uciekinierzy w czasie Holokaustu. O nich w książce „Jest taki piękny słoneczny dzień…” autorka pisze tak: „W oczach Żydów chłopi byli, jak już pisałam, przede wszystkim chciwi, a ponadto prymitywni i gwałtowni. Nie bez znaczenia były tu także różnice klasowe, które miały wpływ na postrzeganie i opisywanie chłopów. Jednego z nich sportretowała Ada Schwerdt: »Był to między innymi też człowiek zupełnie prymitywny. Był prymitywny jak zwierzę [...]. Chlubek bił i maltretował swoją żonę oraz dwie córki. To było istne zwierzę. Od rana dom cały trząsł się od krzyków. Łamano deski, meble, kłócono się i bito. Poza tym nikt w tym domu, przez miesiące całe, nie mył się. Wszyscy i wszystko było tu brudne«” (s. 136). Ze słów o prymitywizmie Chlubka autorka uczyniła wręcz motto artykułu i główną oś swoich rozważań.

USUWANIE KONTEKSTU

Kłopot w tym, że z wypowiedzi Ady Schwerdt Engelking usunęła zdanie, które zmienia sens jej wypowiedzi: „Rodzina cała należała do prawdziwych wyrzutków społeczeństwa”. Schwerdt nie portretowała więc typowego rolnika, tylko przedstawiciela patologii. Jednak omawiana autorka usunęła z wypowiedzi świadczące o tym zdanie za pomocą nożyczek i przedstawiła typowego polskiego chłopa jako brudne, prymitywne zwierzę.

Z kolei w artykule opublikowanym w książce „Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec Żydów 1942–1945” Engelking sięgnęła po inne żydowskie świadectwo, budując generalny opis postaw chłopów wobec Zagłady: „Jeden z ukrywających się na wsi w pobliżu Łapanowa Żydów, pisząc o postawach polskich chłopów wobec Zagłady, zanotował: »w swojej ciemnocie i nieuświadomieniu, zatruci jadem nienawiści hitlerowskiej, przyznawali rację gnębicielom«” (s. 267). Zellner zanotował coś innego. Przywróćmy więc wcześniejsze jego słowa, które tu z jego relacji wycięto: „Na ogół w ich rozmowie przebijała się litość dla biednych prześladowanych Żydów. Byli wśród nich tacy, którzy głęboko nawet przeżywali tragedię Żydów, ale byli niestety i tacy, którzy w swojej ciemnocie…. [itd.]”.

Żydowski świadek opowiedział i o życzliwych, ale generalnie zróżnicowanych postawach chłopów. Autorka ucięła połowę jego słów i zacytowała tylko tę negatywną część, przenosząc jej treść na całą wiejską społeczność.

W podobny sposób ze świadectw żydowskich autorka na dużą skalę wycina te fragmenty, które świadczą o życzliwości i pomocy udzielonej Żydom przez chłopów, i nazwiska tych, którzy ich ratowali. Na przykład we wspomnianej już książce autorka zamieściła taki cytat z relacji Margot Dranger: „Przez przypadek wyszło na jaw, że jakiś chłop, którego nazwiska nie pamiętam, zamordował dwie ukryte u niego kobiety żydowskie. Morderstwo owego chłopa miało charakter czysto rabunkowy. Zabił on obydwie kobiety, ażeby zdobyć pierścionki, które kobiety te posiadały. Chilek Wodzisławski razem ze Schreiberem postanowili śmierć tych kobiet pomścić. Udali się więc do owego chłopa, by się z nim rozliczyć. Chłop zrozumiał cel wizyty, kiedy ich zauważył zbliżających się w jego kierunku. Chwycił znienacka siekierę, dobiegł do Chilka i kilkoma silnymi uderzeniami położył go trupem na miejscu. Schreiber uciekł i zginął później […], pochowaliśmy go w lesie” (s. 223).

Jakie słowa w miejscu, gdzie znajduje się symbol skrótu, zostały usunięte? Oryginalny fragment cytatu brzmi następująco: „Chwycił znienacka siekierę, dobiegł do Chilka i kilkoma silnymi uderzeniami położył go trupem na miejscu. Schreiber uciekł i zginął później, nie pamiętam jednak więcej, w jakich okolicznościach. Chilek Wodzisławski, tak lubiany także przez chłopów polskich, zginął z ich ręki. Pochowaliśmy go w lesie niedaleko domku Hanki Bereta”. Po co nowej wersji historii słowa o sympatii życzliwości chłopów dla Chilka Wodzisławskiego? Na co tu komu ratująca ich Hanka Bereta? Nożyczki, ciach i sprawa załatwiona.

POLSCY CHŁOPI MORDUJĄ ŻYDÓW

Pisząc o denuncjacjach i zabójstwach Żydów, Barbara Engelking na dużą skalę korzysta z powojennych akt sądowych i śledczych, tzw. sierpniówek. W nich zawarta jest mieszanina informacji prawdziwych i fałszywych zeznań, często też informacji pochodzących z anonimowych donosów – sporządzane na ich podstawie akty oskarżenia upadały w sądzie. Jak powstały zawarte w tych aktach liczne fałszywe informacje?

Oskarżenie kogoś o wydanie lub zamordowanie Żydów było po wojnie jednym ze sposobów załatwiania zadawnionych porachunków, sąsiedzkich swarów, a nawet rodzinnych konfliktów osobistych i majątkowych. Po co było skarżyć kogoś o kradzież, zaoranie skiby ziemi albo szukać innej drogi zemsty za to, że ktoś poinformował władze o kradzieży, na skutek czego kuzyn trafił do więzienia? Dobrymi narzędziami rozprawy były donos albo zeznanie własne lub (podstawionego) świadka. Ze względu na wysokie kary grożące za wojenne przestępstwa wobec Żydów (do kary śmierci włącznie) regułą było aresztowanie podejrzanego, a potem wyjaśnianie sprawy w śledztwie. Obroni się podejrzany przed zarzutami albo nie, to jego problem. Najmniej parę miesięcy „posiedzi”.

Akta takich spraw zwykle zawierały prawdziwe informacje i doprowadzały do ukarania sprawców. Jednak mnóstwo jest też tam anonimowych donosów, złośliwych kłamliwych oskarżeń i danych pochodzących z krążących opowieści lub zwykłych plotek. Takie informacje Barbara Engelking na dużą skalę wyciąga ze wspomnianych spraw i przedstawia wszystko, co znajduje, jako fakty.

W „Jest taki piękny słoneczny dzień”... czytamy np.: „Franciszka i Jakub Żakowie we wsi Hucisko (pow. Przeworsk) ukrywali w swojej zagrodzie Meilecha Roisa tak długo, aż skończyły mu się pieniądze i odzież. Potem postanowili go zabić. Franciszka Żak »utrąciła« mu rękę siekierą, jej mąż dusił go i kopał. Potem zmasakrowanego przywiązali do wozu i odwieźli na posterunek gestapo do Kańczugi” (s. 228).

Z akt wynika, że w marcu 1951 r. do prokuratury w Rzeszowie wpłynął anonimowy donos, którego fragmenty pokrywają się z treścią książki Engelking. W czasie śledztwa ustalono jednak, że ta opowieść jest zmyślona: Mejloch Rojs rzeczywiście ukrywał się we wsi, ale nie u Żaka, a feralnego dnia w pobliżu jego gospodarstwa Mejloch natknął się na miejscowego kolaboranta Stanisława Piątka, który w pościgu za Żydem wpadł do zabudowań Żaków. Ci nic ze sprawą wspólnego nie mieli, Mejlocha nie wykorzystywali, potem go nie bili, Żakowa nie „trąciła” go siekierą i oboje nie odwozili uciekiniera na posterunek. Prokuratura umorzyła sprawę, uznając, że to fałszywy donos ludzi, z którymi Żak miał nawet sprawy w sądzie.

Dlaczego autorka posłużyła się w tej sprawie anonimowym donosem, ignorując wyniki śledztwa? Po analizie wielu podobnych przypadków widać, że jak zwykle liczyło się tylko to, co można „przykleić” Polakom, i każde „trącenie siekierą”, zabicie kołkiem czy pchnięcie widłami Żyda przez Polaka (choćby nigdy nie miało miejsca) były na wagę złota.

W tej samej książce najwięcej drastycznych opisów topienia, dźgania nożami i mordowania innymi narzędziami Żydów autorka zaczerpnęła z powojennej sprawy sądowej braci Hryć z powiatu Bielsk Podlaski (s. 211–212, 230–233). Przeczytałem te akta. Wynika z nich, że oskarżenia wobec braci były mistyfikacją, a obszernie opisywanych przez Barbarę Engelking scen dręczenia i mordowania Żydów nie było. Opisałem sprawę najpierw w „Sieci”, a potem w prestiżowym piśmie naukowym „Dzieje Najnowsze” (4/2018). Minęło kilka lat, a odpowiedzi autorki nie ma. O innych, podobnych sprawach z publikacji Barbary Engelking można by napisać oddzielną książkę.

JAK POLACY RADOŚNIE ŁAPALI ŻYDÓW?

Warto zaznaczyć, że kreatywność wspomnianej autorki w budowie „nowej historii” polskich chłopów daleko wykracza poza to, co już opisałem. W książce „Jest taki piękny słoneczny dzień…” czytamy np.: „Pochodząca z Bełżca sześcioosobowa rodzina Smule [Szmule] ukrywała się w lesie w kolonii Borkowizna (gm. Niedrzwica, pow. Lublin). Złapał ich i zaprowadził na posterunek żandarmerii Władysław Boguta, który »po zastrzeleniu jeszcze żywych dobijał i odzierał z odzieży. Żydzi ci wcześniej dali mu dużo towarów i złota, żeby się wykupić«” (s. 176). W toku śledztwa okazało się, że przeciwko Bogucie (typowy przypadek wiejskich porachunków z okupacyjnym sołtysem) nie było żadnych dowodów i został on uniewinniony. Barbara Engelking zamieściła jednak cytat z akt o jego rzekomej zbrodniczej działalności i powołała się na zeznanie „świadka Antoniego Lisika”. W sprawie zeznawał Antoni Plesik, nie Lisik, i w jego zeznaniu takich słów nie ma. Skąd więc ten cytat? Przywołane słowa przypominają anonimowy donos z akt sprawy, ale jest on mniej drastyczny w treści niż to, co zacytowano. Zachodzi podejrzenie, że autorka oparła się na tym dokumencie, ale jego treść „podkręciła”, pisząc własny cytat i wkładając go w usta świadka „Lisika”. Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy profesor z PAN mogła dopuścić się czegoś takiego, warto przytoczyć dwa inne przykłady równie wątpliwych przypadków.

We wspomnianym już artykule z książki „Zarys krajobrazu”... autorka sięgnęła po zeznanie Anieli Bielskiej brzmiące tak: „Daty nie pamiętam, było to w roku 1943, będąc w domu, zauważyłam, jak ludzie z całej wioski lecieli, i pytając się tej ludności, gdzie lecą, na co odpowiedzieli, że idą do Sarnackiego Jana, że tam jest »Żyd« zabity na placu. Więc poszłam na miejsce do Sarnackiego Jana i widziałam, jak leżał na placu Sarnackiego ten »Żyd« zabity…”. Nikt tu nie woła, nikt nie krzyczy, a ówczesny zwrot „lecieli” oznacza tyle, co „udawali się” w jakieś miejsce, gdzie „poszła” i Bielska.

Engelking wzięła dokument i wykorzystała do budowy takiej historii: „»Jest Żyd zabity!« – wołali sąsiedzi do Anieli Bielskiej, gdy ta w lutym lub marcu 1943 r., będąc w domu we wsi Brok (pow. Wysokie Mazowieckie), zauważyła, że »ludzie z całej wioski lecieli«. Zapytała się »tej ludności, gdzie lecą«. »Jest Żyd zabity u Sarnackiego!« – wołali, więc i Bielska poleciała ze wszystkimi, by zobaczyć, co wydarzyło się na podwórzu sąsiada” (s. 287). Pozmieniano tu treść cytatów, powklejano do nich nieobecne w źródłach wykrzykniki i zestawem zabiegów werbalnych zbudowano atmosferę gonitw i krzyków, gdzie epatuje okrzyk: „Jest Żyd zabity!”. To mistyfikacja. Tak samo sfabrykowano w tym tekście „dynamiczną” scenę („jest Żyd!”) chłopskich działań w celu złapania i oddania Niemcom żydowskiego uciekiniera znalezionego we wsi Stara Łomża (s. 275).

Niektóre prawdziwe tragedie, takie jak schwytanie i przekazanie w ręce Niemców przez przerażonych wizją spalenia wsi chłopów grupy 10 lub 11 uciekinierów żydowskich we wsi Oleksin (powiat Bielsk Podlaski), Engelking omawia kilka razy innymi słowy i za pomocą kolejnych zeznań świadków żydowskich, dzięki czemu udaje się jej „dociągnąć” do liczby ok. 50 ofiar. Stosując opisane tu wyżej (tylko niektóre) zabiegi, autorka napisała książkę „Jest taki piękny słoneczny dzień…”, w której po kilkuset stronach narracji podsumowała swoje dokonania: „Pracując nad tą książką, sięgnęłam do wielu źródeł. Przeanalizowałam 300 spraw sądowych, w których była mowa o 281 przypadkach denuncjacji (ofiarą tych doniesień padło 701 Żydów) oraz o 139 mordach, w których zginęło 473 Żydów” (s. 258). Te opisy, te badania, te wyliczenia autorki – to wszystko mistyfikacja.

Można by tu opisać jeszcze setkę kolejnych przypadków, w których Barbara Engelking zmieniła treść i wymowę cytowanych źródeł, kompilowała je z różnych dokumentów lub poprzez serię innych niedozwolonych w nauce metod budowała choćby historię polskich chłopów.

Tymczasem takie intelektualne kuriozum, którym jest książka „Jest taki piękny słoneczny dzień…”, zostało przetłumaczone na angielski i wydane przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie. To wskazuje, że rzeczowa kontrola jakości publikacji w tej instytucji, powołanej przecież do strzeżenia prawdy i pamięci o Holokauście, nie istnieje. Za swoje historyczne i matematyczne dokonania Barbara Engelking dostała ostatnio doktorat honoris causa Uniwersytetu w Tel Awiwie. Kabaret.

KONTROLA JAKOŚCI Z IPN

Barbara Engelking oraz inni pracownicy PAN piszą ostatnio różne artykuły i listy w „Gazecie Wyborczej” o IPN jako instytucji niepotrzebnej i zakłamującej historię. Zanim to uczynili (sama Engelking czy Dariusz Libionka, którego podobne metody działalności opisałem w ostatnim „Glaukopisie”), powinni jednak odpowiedzieć na stawiane im publicznie zarzuty. Czyli sprawę widzę tak: najpierw odpowiadamy na powszechnie znane, a przemilczane krytyczne teksty, a potem organizujemy publiczną debatę „Kto zakłamuje historię Polski?”. Jako tylko szeregowy pracownik IPN rzucam rękawicę po raz kolejny: Kto ma rację? Ile pracownicy PAN znajdą w publikacjach IPN przypadków manipulacji przy wykorzystywaniu źródeł, włącznie z konfabulacjami i ordynarnymi przeróbkami za pomocą kleju i nożyczek, a ile ja pokażę na stosownych tablicach na dużym ekranie, co oznaczałoby, że te wzywanie o likwidację IPN to tylko takie „na złodzieju czapka gore”?

Dopóki jest IPN, prowadzi badania i przygotowuje różne publikacje na temat polskiej wsi, dopóty fala falsyfikowania elementarnych faktów i zjawisk dotyczących niemieckiej okupacji w Polsce, w tym także postaw polskich chłopów wobec Zagłady, będzie spotykała się z rzeczową repliką w postaci wyników badań, wystaw, artykułów edukacyjnych i innych form (także w przestrzeni międzynarodowej) publicznych wypowiedzi.

Jan Grabowski, Barbara Engelking, Dariusz Libionka et consortes dziś chyba nie mają co liczyć na to, że parlament poczyni jakąś poważniejszą krzywdę tak ważnej instytucji państwa polskiego, którą jest IPN. W Sejmie są co prawda pogrobowcy Urbana, Kiszczaka i Jaruzelskiego z lewicy, ale z drugiej strony, oprócz PiS, jest chociażby PSL. Gdy nie będzie Instytutu Pamięci Narodowej, w omawianym obszarze badań naukowych Polsce „ostanie się jeno” Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN. Żeby potem nie było, że nie uprzedzałem: dopuszczenie do nieskrępowanego narzucania „nowej wersji historii Polski” przez ten naukowy nowotwór spowoduje, że za kilka lat polscy chłopi uzyskają w przestrzeni publicznej status zbliżony do strażników Treblinki.